- Kwestionuje najważniejszy element tych umów - system ISDS, czyli mechanizm bezpośredniego rozpoznawania sporów ponad państwem przez międzynarodowy arbitraż, którego powołaniu nie można się sprzeciwić na mocy tych umów międzynarodowych - dodał.
Oznacza to, że od samego inwestora zależy, czy wszczyna to proces z pominięciem szczebli postępowania w kraju natychmiast, czy też nie.
Zdaniem eksperta system ISDS generuje coraz większe problemy w skali międzynarodowej, jest kosztowny, a orzecznictwo jest coraz bardziej ekspansywne.
- Tu nie chodzi o równe traktowanie, ale o przywilej, którego nie mają osoby fizyczne, zwykli przedsiębiorcy – mówił Bosek.
- Są to postępowania niezwykle drogie i dotyczą dużych przedsiębiorstw albo wyspecjalizowanych funduszy z założeń nastawionych agresywnie na maksymalizację zysków - dodał.
Trybunał stwierdził, że umowy zawierające klauzulę wymuszającą na państwie zgodę na przeprowadzenie arbitrażu są niezgodne z prawem unijnym.
- Dopuszczalne są takie sytuacje, w których państwo członkowskie musi wykonywać prawo unijne, a jednocześnie zasadzane są duże odszkodowania przez „międzynarodowy klub arbitrów", który jest sam zainteresowany rozwojem tego orzecznictwa - wyjaśnił.
Wyrok zdaniem prezesa prokuratorii uwalnia Polskę pośrednio od 90 proc. postępowań, a jednocześnie stawia tamę kolejnym.
- To orzeczenie zwiększa spoistość UE, kończy symbolicznie z podziałem na stare i nowe państwa - stwierdził.
- To orzeczenie wyraźnie stwierdza, że z praworządnością państw członkowskich nie jest źle - podsumował.