Pismo szefowej Konfederacji Lewiatan Henryki Bochniarz powinno właśnie trafić na biurka prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Zbigniewa Derdziuka i Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra pracy i polityki społecznej. Bochniarz skarży się w nim na rosnącą intensywność kontroli ZUS i swobodę kontrolerów w interpretowaniu przepisów na niekorzyść przedsiębiorców.
Srogie kontrole
Niepokojące dla przedsiębiorców jest to, że w czasie tych kontroli kwestionowane są zawierane od lat umowy ?o dzieło, które w czasie wcześniejszych kontroli inspektorów ZUS nie budziły żadnych wątpliwości.
Zdaniem Konfederacji Lewiatan inspektorzy nie dostrzegają podstawowej różnicy między przedmiotem umowy o dzieło i oskładkowanej umowy-zlecenia. Choć dzieło to umowa, która ma wyraźnie określony rezultat, nie ma charakteru ciągłego, a wykonawca jest rozliczany za osiągnięcie końcowego efektu, ZUS traktuje ją jako umowę-zlecenie dotyczącą powtarzających się czynności.
Inspektorzy ignorują w ten sposób autonomię stron przy wyborze umowy i ustalaniu jej warunków. Nie dostrzegają, że bogate orzecznictwo sądów ją potwierdza (np. Sąd Najwyższy w wyroku z 18 lipca 2012 r., sygn. I UK 90/12).
Prezydent Konfederacji Lewiatan zwróciła się więc do prezesa ZUS o spotkanie w celu wyjaśnienia przyczyn kontroli ZUS i ustalenia interpretacji przepisów.
Jednocześnie na wniosek Lewiatana sprawą kontroli ZUS ma się zająć także Komisja Trójstronna do spraw Społeczno-Gospodarczych.
Najczęstsze błędy
Dziesięć lat temu ZUS powszechnie tolerował zawieranie umów o dzieło, a teraz zaczął się czepiać najdrobniejszych szczegółów.
– Granica pomiędzy dziełem a oskładkowanym zleceniem jest bardzo płynna. Zła wiadomość dla przedsiębiorców jest taka, że sądy coraz częściej wydają niekorzystne dla nich wyroki i potwierdzają konieczność płacenia składek od umów o dzieło zawieranych z nauczycielami, tłumaczami, a ostatnio nawet sędziami – mówi Andrzej Radzisław, radca prawny współpracujący ?z kancelarią LexConsulting. – Często jednak przedsiębiorcy sami są sobie winni. Dla oszczędności ściągają z internetu gotowe wzory umów, które nie są dostosowane do charakteru ich działalności. Później słono za to płacą.
Kardynalny błąd wynika ze stosowania w takich umowach wynagrodzenia według stawki godzinowej lub zawieranie kilku umów o dzieło jako umowy ramowej.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl
Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Konfederacji Lewiatan
Problem polega na tym, że niewiele firm stać na to, by kwestionować decyzje ZUS w długotrwałych i kosztownych procesach przed sądem. W niektórych przypadkach koszt zaległych składek wynosi ?1 mln zł, co stanowi 1/10 obrotów firmy. Apelujemy do prezesa Derdziuka o zmianę podejścia do przedsiębiorców. Należy się im pomoc. ZUS powinien najpierw informować, że określone działania przedsiębiorców budzą wątpliwości, i stosować sankcje tylko na przyszłość. Tymczasem kontrole przyszły bez ostrzeżenia i sięgają nawet pięciu lat wstecz. Dla mniejszych przedsiębiorców te dodatkowe koszty oznaczają zakończenie działalności i ogłoszenie upadłości.