Corocznie wraca temat przekroczenia limitu podstawy wymiaru składek, czyli kwoty równej 30-krotności przeciętnego planowanego na dany rok wynagrodzenia (w 2011 r. jest to 100 770 zł). Po jej przekroczeniu nie należy opłacać składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, a od ubiegłego roku również daniny na Fundusz Emerytur Pomostowych.
Niby prosta sprawa, znamy limit i wystarczy pilnować, aby w danym roku nie opłacić składek od wyższej kwoty. I dotyczy to tych finansowanych zarówno przez firmę, jak i ubezpieczonego.
W praktyce nie ma kłopotów, gdy za jedną osobę ZUS rozlicza jeden płatnik. Jemu jest najłatwiej ustalić, że czas przestać uiszczać składki emerytalno-rentowe (i ewentualnie na FEP) w danym roku. Musi jedynie zliczać kwoty, od których począwszy od stycznia opłacił te daniny.
Wielu pracodawców
Dużo gorzej wygląda sytuacja osób, które albo zmieniają pracę w trakcie roku, albo równocześnie pracują w kilku miejscach.
To na nie art. 19 ust. 6 ustawy z 13 października 1998 o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2009 r. nr 205, poz. 1585 ze zm.) przerzucił odpowiedzialność za kontrolowanie własnych zarobków, a raczej podstawy wymiaru składek emerytalno-rentowych, i alarmowanie płatników o konieczności wstrzymania się z ich opłacaniem.
Co więcej, odpowiadają one za skutki błędnego zawiadomienia powodującego nieopłacenie należnych danin.
Zakres odpowiedzialności
Rodzi się jednak pytanie o zakres tej odpowiedzialności. Teoretycznie precyzuje go § 10 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (DzU nr 161, poz. 1106 ze zm.).
Wskazuje, że w takiej sytuacji ubezpieczony ma obowiązek spłacić całość zadłużenia z tytułu składek emerytalno-rentowych, które powstało na skutek wprowadzenia w błąd oświadczeniem. A to oznaczałoby, że chodzi nie tylko o składki w części finansowanej przez niego, ale również przez płatnika, a ponadto o odsetki wynikające z opóźnienia się z ich uregulowaniem.
Ale czy na pewno należy to tak rozumieć? Przecież rozporządzenie to akt wykonawczy do ustawy i nie może zmieniać określonych w niej reguł finansowania do ZUS. Natomiast ustawowy schemat finansowania składek jest sztywny – za osobę, która sama wobec siebie nie pełni funkcji płatnika, większą część tych danin musi pokryć płatnik.
Nie bez znaczenia jest też to, że wskazany § 10 rozporządzenia mówi o takich skutkach wobec błędnego oświadczenia, o którym mowa w art. 19 ust. 5 ustawy o sus. Ustawa reguluje natomiast kwestię tego oświadczenia w art. 19 ust. 6. Na jakiej właściwie podstawie żądać od podwładnego, żeby za pomyłkę poniósł tak wysokie koszty?
Firma musi skorygować raporty i deklaracje, w których daniny zostały źle rozliczone, ale konsekwencje wobec ubezpieczonego nie powinny wykraczać poza zobowiązanie go do zwrotu odsetek z racji nieterminowej wpłaty tych składek.
ZUS uważa jednak inaczej. Uznaje, że w pełni uzasadnione jest prawo żądania od pracownika czy zleceniobiorcy, aby to on uregulował całe zadłużenie powstałe z jego powodu.
Jak zareagować
Co warto więc poradzić pracownikom i zleceniobiorcom? Jeśli nie mają pewności co do przekroczenia rocznej podstawy wymiaru składek, niech firmy o niczym nie informują. Mogą np. zwrócić się do ZUS o pisemne potwierdzenie, od jakiej podstawy zostały za nich opłacone składki emerytalno-rentowe za dany rok.
Co istotne, jeśli nie zgłoszą płatnikowi faktu przekroczenia albo zrobią to z opóźnieniem, nie można wobec nich wyciągnąć żadnych konsekwencji. Do tego odzyskają nadmiernie potrącone z pensji składki zaraz po tym, jak płatnik skoryguje dokumenty rozliczeniowe.
Ważne jest też to, że nie należy mówić o odpowiedzialności pracownika, gdy przez jego błąd zbyt wcześnie firma przestała opłacać składkę na FEP. Mimo że roczny limit składek dotyczy również tej daniny, to żaden z podanych przepisów nie został zmieniony w ten sposób, aby wskazać na odpowiedzialność pracownika za jej nieopłacenie.