Według RMF FM, żaden z nowych pomysłów dotyczących składki zdrowotnej (piszemy o nich niżej) nie zyskał poparcia większości koalicjantów. Dlatego czwartkowe spotkanie zakończyło się ustaleniem, że od 1 stycznia 2025 r. przedsiębiorcy będą rozliczać składkę zdrowotną tak jak przed reformą Prawa i Sprawiedliwości tj. w stałej, zryczałtowanej kwocie, którą będzie można odliczyć od podatku.
Oni mieli informacje z pierwszej ręki
Informacja dziennikarzy została jednak zdementowana przez wiceministra zdrowia Wojciecha Koniecznego, który w koalicyjnym rządzie reprezentuje Lewicę. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, stwierdził on, że na czwartkowym spotkaniu liderów koalicji rządowej temat składki zdrowotnej w ogóle nie był poruszany. Powołał się na informacje od lidera Lewicy, wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego.
Sam wiceminister ocenił, że „powrót do rozliczania składki w sposób taki, jak przed reformą wprowadzoną przez PiS, jest właściwie niemożliwy z powodu zmian, które zaszły m.in. w systemie podatkowym”.
Nieco inaczej mówiła o czwartkowym spotkaniu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej.
- Z pierwszej ręki mam informacje, że była rozmowa na temat składki, że jest wola porozumienia, ale takiego konkretnego porozumienia nie było – przekazała na antenie Polsat News. – To było spotkanie liderów, więc mnie tam nie było i trudno mi powiedzieć dokładnie, jakie padły zdania, natomiast z pierwszej ręki mam informacje, że nie ma porozumienia wokół tego rozwiązania – kontynuowała.
Czytaj więcej
Kiedy w 1999 roku po raz pierwszy wprowadzano składkę zdrowotną, Polaków zapewniano, że będzie ona dla ich portfeli neutralna. Dokładnie tyle, ile mieli płacić składki, tyle samo mieli odliczyć od podatku. Z tą zasadą zerwał dopiero rząd Mateusza Morawieckiego niemal 25 latach później.
Przypomnijmy, że teraz (zgodnie z zasadami wprowadzonymi przez Polski Ład) przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT liczą składkę zdrowotną od dochodu z działalności. U pierwszych wynosi 9 proc., u drugich 4,9 proc. Składkę liczą co miesiąc. Trzeba też zrobić roczne rozliczenie, w którym często wychodzą dopłaty albo zwroty.
U ryczałtowców składka zdrowotna zależy od przychodów pomniejszonych o składki na ubezpieczenia społeczne (są podzieleni na trzy grupy). Wielu z nich po zakończeniu roku sporo dopłaca do ZUS.
Natomiast u pracownika składka zdrowotna wynosi 9 proc. przychodu pomniejszonego o składki na ubezpieczenia społeczne.
Czytaj więcej:
Składka zdrowotna: propozycje, które były na stole
W marcu propozycję zmian w składce zdrowotnej przedstawili minister finansów Andrzej Domański i minister zdrowia Izabela Leszczyna. Składka zdrowotna dla przedsiębiorców rozliczających się według skali podatkowej miałaby wynosić 9 proc. od 75 proc. płacy minimalnej (ok. 310 zł miesięcznie). W przypadku przedsiębiorców rozliczających się ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych składka zdrowotna wynosiłaby tyle samo, jeśli przychody nie przekraczają 4-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia. Przy wyższych składka zdrowotna ma rosnąć o 3,5 proc. nadwyżki ponad limit. Dla płacących podatek liniowy składka ma być naliczana w wysokości 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia do dochodu wynoszącego dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia. Powyżej tego limitu składka ma być powiększana o 4,9 proc. od nadwyżki. Przedsiębiorcy na karcie podatkowej mieliby zaś płacić składkę zdrowotną na poziomie 9 proc. od 100 proc. minimalnego wynagrodzenia.
Według propozycji Trzecie Drogi składka zdrowotna miałaby być zryczałtowana, a wysokość uzależniona od przychodu. Projekt wprowadza trzy progi. W pierwszym, do 85 tys. zł przychodu rocznie, składka wynosiłaby 300 zł miesięcznie. Między 85 a 300 tys. zł przychodu składka rosłaby do 525 zł, a powyżej 300 tys. zł - do 700 zł. Kwoty te podlegać mają waloryzacji.
PSL uznało ten projekt za zbyt daleko idący, a propozycje ministrów za zbyt zachowawcze. Poinformowało, że jeśli nie będzie zgody w koalicji przedstawi własny projekt. W ocenie Władysława Kosiniaka-Kamysza, ideałem byłby powrót do zasad sprzed Polskiego Ładu.
Z kolei projekt Lewicy zakłada, że zamiast składki pracownicy i wszyscy przedsiębiorcy mieliby płacić 9-proc. podatek na zdrowie, ale od 2026 r.