Spółka, której założycielem, właścicielem, jedynym wspólnikiem oraz prezesem w jednoosobowym zarządzie był Krzysztof M., zajmowała się produkcją bombek choinkowych, szkła i wyrobów szklanych.
Została zarejestrowana w kwietniu 2000 r., a od maja rozpoczęła działalność. Po miesiącu jednak Krzysztof M. powołał siebie na likwidatora spółki. Od tego czasu nie płacił składek na ubezpieczenia społeczne za kilkudziesięciu pracowników. Zaległości wobec ZUS wraz z odsetkami wyniosły prawie 80 tys. zł. ZUS zażądał od Krzysztofa M. ich zapłaty, a ten odwołał się od tej decyzji do sądu.
Biegli z dziedziny rachunkowości i finansów uznali, że wniosek o ogłoszenie upadłości firmy powinien złożyć już w lipcu 2000 r., a nie pół roku później, jak to zrobił. Na tej podstawie sąd stwierdził, że jako członek zarządu odpowiada on za zaległości spółki z tytułu składek (na podstawie art. 116 § 1 i 2 ordynacji podatkowej). Tym bardziej że ogłoszenie upadłości, które mogło go uchronić od tej odpowiedzialności, nastąpiło dopiero po pół roku deficytowej działalności, co było mocno spóźnione.
Krzysztof M. odwołał się do sądu apelacyjnego, powołując się na wcześniej otwarte postępowanie likwidacyjne, wskutek czego zarządzał firmą jako likwidator, a nie członek zarządu. Uzasadnił, że tym samym nie ponosi odpowiedzialności.
SA w prawomocnym już wyroku z 30 maja 2007 r. stwierdził, że Krzysztof M. ma obowiązek uregulować te składki. Podjął bowiem samodzielną decyzję jako walne zgromadzenie wspólników o likwidacji spółki. W praktyce nadal decydował więc o sprawach tej firmy, niezależnie od tego, że był likwidatorem, był także jedynym jej wspólnikiem, właścicielem i członkiem zarządu. Pełnił więc czynnie swoje obowiązki członka zarządu. Ponieważ nie zgłosił w odpowiednim czasie wniosku o ogłoszenie upadłości, nie zachował w ten sposób staranności i dbałości o interesy firmy i jej wierzycieli (sygn. III AUa 1419/05).