Po naszym tekście „Rząd pokpił sprawę zachęt dla małego biznesu" zarówno Zakład Ubezpieczeń Społecznych, jak i Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii opublikowały nowe interpretacje przepisów, które zwalniają osoby rozpoczynające działalność gospodarczą z obowiązku płacenia składek do ZUS przez pierwszych sześć miesięcy (płacą tylko składkę na ubezpieczenie zdrowotne).
Raz tak, raz inaczej
Z interpretacji wydanej przez ZUS pod koniec lipca wynika, że choć sam prowadzący działalność gospodarczą nie płaci w tym czasie składek, ten obowiązek spada na jego kontrahentów. Zdaniem ZUS powinni oni traktować takiego przedsiębiorcę jak zleceniobiorcę i płacąc za jego usługi, dokładać do tego składki na ZUS.
– Dwa komunikaty wydane przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz ZUS powinny zakończyć sprawę – mówi Cezary Szymaś, księgowy z ASCS-Consulting. – Gdyby się okazało, że przedsiębiorcy współpracujący z osobami korzystającymi z ulgi na start mieli płacić za nich składki jak za zleceniobiorców, przełożyłoby się to na całkowitą utratę zaufania biznesu dla tego ministerstwa. Myślę, że nie ma co winić przy tym ZUS za wydanie takiej interpretacji, skoro nowe przepisy są w tym zakresie niejasne. Jedyne, co teraz by się przydało, to publikacja dodatkowego uzasadnienia prawnego dla nowej interpretacji. Najlepiej z odwołaniem się do poprzedniej interpretacji z 24 lipca, która wywołała całe to zamieszanie.
Zaufanie przepadło
– Publikacja informacji na stronie internetowej nie ma charakteru wiążącego – mówi Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy z firmy Grant Thorton. – W takiej sytuacji do czasu zmiany interpretacji przepisów wydawanych przez ZUS lub zmiany prawa przedsiębiorców współpraca z osobami korzystającymi z ulgi na start jest obarczona dużym ryzykiem. Zleceniodawcy, na których ciąży obowiązek zapłaty składek od wynagrodzenia za wykonanie zlecenia, nie są bowiem w stanie sprawdzić, czy mają płacić składki za takie osoby, czy też nie. Wychodzi na to, że rząd chciał pomóc osobom rozkręcającym nowy biznes, a spowodował, że przedsiębiorcy nie będą chcieli z nimi współpracować.
Prawnicy podkreślają, że korzystanie z ulgi na start to uprawnienie, a nie obowiązek osoby rozkręcającej nowy biznes. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrezygnowała z ulgi na start. Ciągle będzie mogła natomiast skorzystać ze starych przepisów dających prawo do opłacania składek ZUS na preferencyjnych zasadach.
– Różnica w wysokości opłacanych składek wynosi wtedy około 200 zł miesięcznie – wylicza Cezary Szymaś.
W zamian znikają jednak wątpliwości, jakie budzą rozliczenia z taką osobą przez zleceniobiorców.
Mikrobiznes ze składkami
Warto zwrócić uwagę na to, że zmienione interpretacje Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii oraz ZUS dotyczą wyłącznie tych prowadzących działalność korzystających z ulgi na start. Nie ma w nich ani słowa o osobach, które nie muszą opłacać składek ZUS, bo w myśl art. 5 prawa przedsiębiorców prowadzą działalność nierejestrowaną.
Taką możliwość mają osoby, których przychody z działalności gospodarczej nie przekraczają 1050 zł miesięcznie. Zamiarem rządu było, żeby to rozwiązanie pomogło zalegalizować działalność osobom funkcjonującym dotychczas w szarej strefie.
Wychodzi więc na to, że za takich nierejestrowanych mikroprzedsiębiorców składki na ZUS trzeba będzie zapłacić jak za zleceniobiorców. Raczej nie zachęci to do legalizowania przychodów przez takie osoby, ponieważ ich rozliczenia z ZUS i urzędem skarbowym będą prawdopodobnie nawet mniej korzystne, niż gdyby zarejestrowali działalność i płacili wszystkie daniny w pełnej wysokości.
Wszystko to przez kolejną lukę w nowej regulacji, która powoduje, że nie wiadomo, czy takie osoby będą miały możliwość korzystania z odliczenia kosztów podatkowych. Tak, by od podatku dochodowego, jaki będą musieli zapłacić od swoich niewielkich przychodów, na koniec roku mogli odliczyć składki zapłacone na ubezpieczenia społeczne i koszty uzyskania przychodu. Wszystko wskazuje na to, że nie będą mieli do tego prawa. ©?
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Andrzej Radzisław - radca prawny
Wyjaśnienia ZUS dotyczące osób prowadzących działalność i korzystających z ulgi na start nie dotyczą niewielkiej działalności, gdy przychód nie przekracza 1050 zł miesięcznie. Przekreśla to cel, jakiemu miały służyć te przepisy, czyli legalizacji i uproszczeniu zasad prowadzenia działalności nierejestrowanej. Przyjmując te przepisy, rząd tłumaczył, że są skierowane np. do emerytowanych nauczycieli, którzy mieli zyskać możliwość udzielania w ten sposób korepetycji. Teraz wychodzi na to, że uczniowie korzystający z dodatkowych zajęć będą musieli zgłaszać tych nauczycieli do ubezpieczeń społecznych i płacić za nich składki. Pytanie, jaki ma teraz sens prowadzenie działalności nierejestrowanej.