W 2013 r. ok. 144,8 tys. płatników składek na ubezpieczenia emerytalno-rentowe zawiesiło prowadzoną przez siebie działalność gospodarczą. To ok. 15 proc. uprawnionych, czyli mikrofirm niezatrudniających pracowników.
Jak informuje ZUS, działalność gospodarczą można zawiesić na okres od 30 dni do 24 miesięcy. W tym okresie nie trzeba odprowadzać obowiązkowych składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe oraz zdrowotne (choć można to robić dobrowolnie). Formalności to złożenie wniosku w ZUS. Uprawnione do korzystania z tego instrumentu są firmy, które nie zatrudniają pracowników na zasadzie umowy o pracę. Ale mogą zatrudniać inne osoby na zlecenia czy też na odrębnych zasadach – członków rodziny.
Podczas zawieszenia działalności przedsiębiorca nie może wykonywać działalności gospodarczej i osiągać bieżących przychodów z pozarolniczej działalności gospodarczej. Ale ma prawo: wykonywać wszelkie czynności niezbędne do zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodów; przyjmować należności i regulować zobowiązania powstałe przed datą zawieszenia; zbywać własne środki trwałe i wyposażenie; osiągać przychody finansowe (np. odsetki), także z działalności prowadzonej przed zawieszeniem wykonywania działalności gospodarczej. Oczywiście musi też uczestniczyć w ewentualnych w postępowaniach sądowych, podatkowych i administracyjnych związanych z jego sprawami, wykonywać wszelkie obowiązki nakazane przepisami prawa. Może także zostać poddany kontroli na zasadach przewidzianych dla przedsiębiorców.
Co ciekawe, takiego zawieszania można dokonać także przed rozpoczęciem działalności, czyli założyć firmę niejako na próbę. To rozwiązanie dla osób, które chcą spróbować sił w biznesie, ale nie chcą od pierwszego dnia ponosić kosztów związanych z ubezpieczeniem. By skorzystać z takiej opcji, trzeba firmę zarejestrować i od razu zawiesić działalność. Składki do ZUS zaczyna się płacić od momentu faktycznego rozpoczęcia działalności, a nie od jej zarejestrowania.
– Możliwość zawieszania działalności to bardzo wygodny instrument – komentuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert ds. przedsiębiorczości w Konfederacji Lewiatan. – Myślę, że korzystają z niego przede wszystkim osoby, które prowadzą tzw. sezonowy biznes, np. restauracje, sprzedaż w letnich miejscowościach turystycznych, działają w budownictwie. Nie ma sensu, by mała firma po sezonie, gdy praktycznie nie ma przychodów, musiała nadal obowiązkowo ponosić koszty ubezpieczeń społecznych. Gdyby nie możliwość zawieszenia, większość z tych osób po prostu nie założyłaby w ogóle firmy i działała w szarej strefie – dodaje Krzysztoszek.
Jej zdaniem znacznie mniejsza jest grupa samozatrudnionych, którzy „uciekają" od składki do ZUS ze względu na kłopoty wynikające ze spowolnienia gospodarczego.
Według ZUS na koniec 2013 r. mieliśmy 1812,8 tys. aktywnych płatników składek na ubezpieczenia emerytalno-rentowe. Prawie połowa z nich, 925 tys., to samozatrudnieni, czyli płacący składki tylko sami za siebie.
Waldemar Sokołowski | prezes Rzetelnej Firmy
Sądząc po całkiem dużej liczbie firm, które skorzystały z możliwości zawieszenia działalności gospodarczej, można przypuszczać, że nie wszyscy podchodzą do tego tematu uczciwie. Ale nie uważam, że przepisy są złe i trzeba je zmienić. Byłem i jestem zwolennikiem zapisów, które dają przedsiębiorcom możliwość zawieszenia biznesu. Jeżeli firma nie przynosi zadowalających zysków, natrafiła na gorszą koniunkturę, można rozważyć jej czasowe zawieszenie. Może być to też sposób na przeczekanie złych czasów bez konieczności zamykania firmy i ponoszenia bieżących kosztów i obowiązków podatkowych. Przedsiębiorcy powinni pamiętać, że w czasie zawieszenia działalności nie może być mowy o fakturowaniu usług czy towarów, nie ma też mowy o zarobkowaniu.