W połowie tego roku problem zatorów płatniczych był zdecydowanie mniejszy w porównaniu z sytuacją z kwietnia – wynika z badań Portfel Należności Przedsiębiorstwa. Ale czy pomogły w tym różne przepisy, które zostały wprowadzone pod hasłem walki z zatorami?

– W mojej ocenie – nie – komentuje Andrzej Prelicz, ekspert Business Centre Club ds. podatków, restrukturyzacji przedsiębiorstw i prawa spó- łek. – Powiedziałbym, że nawet po części mają efekt przeciwny – dodaje.

Jedno z tych rozwiązań to zapisy w ustawie o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, które weszły w życie pod koniec kwietnia. Przewidują one, że w umowie będzie można zapisać maksymalnie 60-dniowy termin płatności, a w przypadku, gdy stroną jest podmiot publiczny – 30-dniowy. Po przekroczeniu tych terminów należą się odsetki. – Mogę powiedzieć, że u nas te zmiany ani nie przyspieszyły, ani nie opóźniły płatności – mówi Aurelia Woźniak, główna księgowa Spółdzielni Pracy Usług Kominiarskich Florian. Firma już jakiś czas temu stwierdziła, że najlepszym sposobem na zaległości jest bieżący monitoring i windykacja. – Pilnujemy terminów płatności, od razu po ich przekroczeniu wysyłamy przypomnienia i wezwania do zapłaty itp. To bardzo pomaga i procent niezapłaconych faktur jest u nas niski – dodaje Woźniak.

– Na skutek tej ustawy firmy zaczęły nawet wydłużać terminy płatności, dostosowując je do przepisów – zauważa z kolei prokurent jednej z firm produkcyjnych w woj. lubuskim. – Godzimy się na to, ponieważ chcemy utrzymać stałych kontrahentów – dodaje.

Zresztą wiele przedsiębiorstw wydłuża terminy płatności nawet poza ustawowe 60 dni. Latem tak zrobiła np. Kompania Węglowa, dając sobie na zapłatę faktur nawet 120 dni.

Pod hasłem zwalczania zatorów płatniczych wprowadzono też zakaz zaliczania jako koszów uzyskania przychodów kwot z niezapłaconych faktur (od stycznia br.). Choć wydaje się to dosyć logiczne (firma powinna szybciej regulować swoje zobowiązania, by nie płacić wyższego podatku PIT czy CIT), w praktyce doprowadziło to tylko do zwiększenia obciążeń podatkowych.

– Gdy ja jako przedsiębiorca nie zapłacę drugiemu, nie mogę tych wydatków zaliczyć do kosztów. Ale po stronie przychodów trzeba wpisywać wszystkie przychody z faktur, nawet tych, które do firmy w ogóle nie wpłynęły. Taki brak asymetrii uderza w firmy – analizuje Prelicz. Na firmy nałożony został też obowiązek prowadzenie dodatkowej ewidencji faktur dla celów podatkowych. – To dla nas autentyczne obciążenie biurokratyczne – potwierdza Aurelia Woźniak.

Za to dobrze przez przedsiębiorców oceniana jest możliwość stosowania metody kasowej rozliczenia podatku VAT dla małych firm oraz skrócenie terminów korzystania z tzw. ulgi na złe długi (ze 180 do 150 dni).

Waldemar Sokołowski prezes Rzetelnej Firmy

Rozwiązania wprowadzone przez tę ustawę są dla przedsiębiorców bardzo korzystne , ale to za krótki czas, aby stwierdzić, że wyeliminują one całkowicie zatory płatnicze. Nie ma wątpliwości, że to słuszny krok w stronę walki z patologią, ale myślę, że tak długo, jak będą występować różnice ekonomiczne między podmiotami zamawiającymi a dostawcami, zawsze będzie istniała pokusa, aby wydłużyć termin płatności.

 

Są jednak powody do optymizmu. O tym, że sytuacja uległa poprawie, świadczą wyniki raportu „Portfel należności polskich przedsiębiorstw Krajowego Rejestru Długów i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce". Nastąpił bowiem wyraźny wzrost odsetka firm, które nie mają problemów z odzyskiwaniem należności lub te kłopoty się u nich zmniejszają (z 26,1 proc. do 32 proc.). Jednocześnie firmy oceniają swoją sytuację finansową najlepiej od stycznia 2012 r.