Niespłacone kredyty, świadczenia na dzieci i mandaty to tylko niektóre należności potrącane na rzecz komornika przez pracodawcę z wynagrodzenia. Nie wszyscy godzą się z jego utratą.

[wyimek][b]3/5 [/b]- do tej wysokości pensji można dokonać potrąceń[/wyimek]

– Sprytniejsi składają wniosek o wypłatę fikcyjnych alimentów od zadłużonego małżonka. One bowiem podlegają zajęciu w pierwszej kolejności. Wyimaginowana należność pozwala ochronić domowy budżet, bo zajęte wynagrodzenie trafia z powrotem i w sposób całkowicie zamierzony do rodziny, a tym samym do dłużnika będącego zarazem wierzycielem – wyjaśnia komornik Jacek Bogiel.

[wyimek][b]984,15 złotego [/b] komornik musi pozostawić pracownikowi, ściągając z jego pensji niespłacony kredyt. Nie dotyczy to alimentów[/wyimek]

Zaznacza, [b]że im dłużnik zamożniejszy, tym alimenty wyższe, przekraczające niejednokrotnie kwotę prawdziwego zobowiązania[/b]. To powoduje, że nie ma już z czego potrącać. Dodaje, że sposób ten jest często wykorzystywany, bo do jego realizacji nie potrzeba ani rozwodu, ani separacji.

[srodtytul]Oficjalne minimum [/srodtytul]

– Zdarza się, że pracownik obawiający się zajęcia wynagrodzenia przez komornika występuje do firmy z prośbą o zmianę poborów na najniższe po to, by resztę dostawać nieoficjalnie – opowiada Sławomir Paruch, wspólnik w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak. – Mniejsi pracodawcy decydują się na to, bo od pieniędzy wypłacanych pod stołem nie muszą płacić składek na ubezpieczenia społeczne, na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – tłumaczy.

Komornicy potwierdzają taki proceder, ale zastrzegają, że nie jest powszechny. Nie wykluczają jednak, że ich niepełna wiedza może być wynikiem działań przeprowadzonych na długo przed wydaniem tytułu egzekucyjnego. Po tym bowiem jak komornik ma go w dłoni, pracodawca przedstawia mu zaświadczenie o zarobkach dłużnika z trzech ostatnich miesięcy. Łatwo zatem wyciągnąć wniosek, czemu szybka zmiana poborów miała służyć. Jednakże jeśli dokonano jej wcześniej, nie jest łatwa do zauważenia.

Warto też pamiętać, że [b]pozostawienie płacy minimalnej nie uchroni każdego dłużnika alimentacyjnego, bo w wypadku tych wierzytelności nie ma kwoty wolnej od potrąceń[/b]. Komornik ściąga alimenty w pełnej wysokości, pozostawiając jedynie 3/5 wynagrodzenia. Dlatego wykazywanie ustawowego minimum ma sens, gdy alimenty są wyższe niż 300 zł.

[srodtytul]Najlepiej do ręki [/srodtytul]

Zupełnie inaczej jest w razie potrącania należności innych niż alimentacyjne. Większość ich podlega zajęciu do wysokości pensji minimalnej. Mimo że kodeks pracy chroni tę część poborów, to pracownik nie może spać spokojnie. Pozostawione do życia pieniądze komornik może zająć jeszcze raz zaraz po tym, jak znajdą się na rachunku bankowym. Wystarczy, by były na nim oszczędności rzędu trzykrotności przeciętnego wynagrodzenia. O tej granicy nie wszyscy wiedzą i, bojąc się ponownego zajęcia, proszą o wypłatę pensji na konto osoby trzeciej albo do ręki. Na to ostatnie rozwiązanie pracodawcy nie przystają, ochoczo zrzucając winę na brak okienka kasowego.

– To chybiony argument, bo o wypłacie wynagrodzenia wyłącznie na konto pracownika może przesądzić tylko układ zbiorowy pracy – mówi Izabela Zawacka z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

[mail=m.gadomska@rp.pl]m.gadomska@rp.pl[/mail][/i]