Kiedy pracodawca płaci pensje po terminie, pracownicy mogą żądać od niego odsetek za zwłokę (art. 481 § 1 kodeksu cywilnego w zw. z art. 300 k.p.). I to za każdy dzień spóźnienia, bez względu na jego przyczynę i to, czy ponieśli z tego powodu jakąkolwiek szkodę. Dla ich żądania nie ma też znaczenia, czy szef ponosi odpowiedzialność za spóźnienie, czy nie. Jeśli będą to odsetki ustawowe, to w skali roku od 15 grudnia br. wynoszą one 13 proc., a zostały podniesione z 11,5 proc. na mocy [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=292325]rozporządzenia Rady Ministrów z 4 grudnia 2008 r. w sprawie określenia wysokości odsetek ustawowych (DzU nr 220, poz. 1434)[/link].

[srodtytul]Brak odszkodowania [/srodtytul]

Pracownicy mogą się domagać odsetek bezpośrednio od pracodawcy. A gdy ten odmawia ich wypłaty, powinni skierować sprawę do sądu. Jeżeli zatrudniony żąda odsetek, a szef ich nie wypłaca, regulując jedynie zaległą pensję, wtedy podwładny może zaliczyć jej część na poczet odsetek (art. 451 § 1 zdanie drugie k.c. w związku z art. 300 k.p.). Spóźnioną wypłatę składników należnego wynagrodzenia za pracę podwładny może bowiem zarachować w pierwszej kolejności na zaspokojenie związanych z długiem pracodawcy zaległych odsetek – uznał [b]Sąd Najwyższy z wyroku z 7 maja 1998 r. (I PKN 88/98).[/b]

Takie są ogólne zasady. Ale pracownicy nie skorzystają z nich, jeśli sami wystąpią z wnioskami o przesunięcie terminu wypłaty. Teoretycznie mogą, ale byłby to czysty absurd.

Spóźniona wypłata to możliwość dla pracownika, aby dochodzić odszkodowania. Ale przez spóźnioną wypłatę musiał ponieść szkodę. Jeśli uzna, że tak było, a sąd przyzna mu rację, szef będzie musiał naprawić szkodę, jaką wyrządził spóźniając się z wypłatą wynagrodzenia (art. 471 k.c. w zw. z art. 300 k.p.).

Pracodawca może być spokojny, gdy nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienie. Wtedy nie płaci odszkodowania. A trudno mówić o odpowiedzialności, jeśli przesunął datę wypłaty na wniosek podwładnego, który na tym przesunięciu skorzystał.

[srodtytul]Grzywna też wątpliwa[/srodtytul]

Nieterminowa wypłata wynagrodzeń to wykroczenie przeciwko prawom pracownika, za które grozi grzywna (art. 282 § 1 pkt 1 k.p.). Gdy nakłada ją inspektor pracy, wyniesie 2 tys. zł. Jeśli pracodawca był już karany co najmniej dwukrotnie i w ciągu dwóch lat od ostatniego ukarania znowu nie będzie wypłacał terminowo pensji, wtedy grzywna może sięgnąć 5 tys. zł. A gdy sprawa trafi do sądu, kara wzrośnie nawet do 30 tys. zł.

Tyle przepisy. Trudno jednak sobie wyobrazić, że po kontroli inspekcji pracy pracodawca otrzyma karę za to, że poszedł na rękę pracownikom. Mimo że postąpił wbrew regulacjom, czeka go co najwyżej ostrzeżenie. Tak przynajmniej zapowiada inspekcja pracy (zobacz „[link=http://www.rp.pl/artykul/223813.html]Zmiana terminu wypłaty wynagrodzenia nie jest obejściem prawa[/link]”).