5 059 560 zł rocznie – przychód mniejszy od tego oznacza dla firmy, że będzie mogła w przyszłym roku rozliczać się za pomocą podatkowej księgi przychodów i rozchodów. Zryczałtowane opodatkowanie zaś będą mogli wybrać ci, których przychody w 2013 r. nie przekroczyły 633 450 zł. Te limity wzrosły, warto jednak o nich pamiętać, planując grudniowe transakcje.
Podatkową księgę mogą prowadzić firmy rozliczające się z PIT. Oczywiście nie ma przeciwwskazań do dobrowolnego przejścia na pełną księgowość, nie każdy jednak lubi konta, rozrachunki i sprawozdania. A zlecenie prowadzenia buchalterii na zewnątrz to duże koszty. Dlatego zwolennicy prostej księgi powinni sprawdzić, czy nie „grozi" im przejście na pełną rachunkowość. Czyli podsumować tegoroczne przychody i zastanowić się, ile ich mogą jeszcze uzyskać do końca grudnia.
Przypomnijmy, że przychód co do zasady powstaje w momencie wydania rzeczy albo wykonania usługi, nie później jednak niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności. – Przedsiębiorca, który nie chce przekroczyć limitu, powinien przełożyć transakcje na przyszły rok. Nic nie da opóźnienie wystawienia faktury, bo nie skutkuje to przesunięciem przychodu – mówi Janusz Menkina, właściciel biura rachunkowego.
Na nowy rok
Nie ma więc wyjścia – trzeba sprzedać towar w styczniu, a nie w grudniu. Albo umówić się na późniejszy dzień zatwierdzenia przez kontrahenta usług. Jeśli spodziewamy się kar umownych, odszkodowań, odsetek (czyli przychodów wykazywanych w momencie zapłaty) możemy zaproponować klientowi, aby przelał je o kilka dni później. Trzeba też pamiętać o innych zdarzeniach powodujących powstanie przychodu, np. sprawdzić, czy nie przedawniają się nam jakieś zobowiązania.
Co ma zrobić przedsiębiorca, który nie chce odprawiać klientów z kwitkiem? Janusz Menkina proponuje dwa rozwiązania.
– Można „wypożyczyć" klientów zaprzyjaźnionej konkurencji albo na okres przejściowy założyć spółkę cywilną, której przychody nie będą – na potrzeby limitów – sumowane z przychodami z dotychczasowej działalności. Z przepisów wynika bowiem, że dla każdej formy aktywności przedsiębiorcy limity stosowane są odrębnie – mówi ekspert.
Niższa danina
Na grudniowe obroty muszą też uważać korzystający z ryczałtu. Najbardziej opłaca się on przedsiębiorcom mającym duże przychody i małe koszty. Na zasadach ogólnych zapłacą 18- lub 32-proc. podatek według skali (albo 19-proc. liniowy) od dochodu. Na ryczałcie mogą liczyć na niższą stawkę podatku (w zależności od wykonywanej działalności wynosi ona 3, 5,5, 8,5, 17 i 20 proc.) od przychodu. Ryczałt to też mniejsza biurokracja.
Pamiętajmy, że bez względu na wysokość przychodów księgi rachunkowe muszą prowadzić spółki komandytowe i komandytowo-akcyjne, spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i spółki akcyjne. Nie wszyscy też mogą płacić ryczałt. Z tej formy opodatkowania wykluczone są osoby wykonujące niektóre zawody bądź świadczące usługi wymienione w załączniku nr 2 do ustawy o ryczałcie, m.in. prawnicze, księgowe, zarządzania.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wojtasik@rp.pl
Limity dla małych firm
W przyszłym roku małymi podatnikami będą przedsiębiorcy, których przychody (liczone razem z VAT) nie są w 2013 r. wyższe niż 5068 tys. zł. Mogą się oni rozliczać z fiskusem co kwartał (zarówno w VAT, jak i podatku dochodowym). Wolno im też skorzystać z jednorazowej amortyzacji. W ten sposób do kosztów można zaliczyć 50 tys. euro. W 2014 r. będzie to 211 tys. zł. Trzeba tylko pamiętać, że w VAT inna kwota obowiązuje prowadzącego przedsiębiorstwo maklerskie, zarządzającego funduszami inwestycyjnymi, będącego agentem, zleceniobiorcą lub inną osobą świadczącą usługi o podobnym charakterze (z wyjątkiem komisu). Jest on małym podatnikiem VAT, jeżeli kwota prowizji lub innych postaci wynagrodzenia nie przekroczy w 2013 r. 190 tys. zł. Limit mają też ryczałtowcy, którzy chcą odprowadzać podatek co kwartał. W przyszłym roku w ten sposób będą się mogli rozliczać ze skarbówką ci, których przychody w 2013 r. nie przekroczą 105 575 zł.