Co do zasady zobowiązania podatkowe przedawniają się z upływem pięciu lat od końca roku podatkowego, w którym upłynął termin płatności. Tak stanowi art. 70 § 1 ordynacji podatkowej. Niestety, nie zawsze. Jeśli poborca podatkowy co jakiś czas będzie ponawiał egzekucję nieściągniętego dotąd zobowiązania, to nigdy nie dojdzie do jego przedawnienia. Spokojni nie mogą więc być ani przedsiębiorcy, ani osoby fizyczne, które żyją z dochodów uzyskiwanych z pracy na etacie. I dotyczy to wszystkich podatków.

Wszystko przez jedną małą zmianę wprowadzoną podczas nowelizacji ordynacji uchwalonej jeszcze przez Sejm IV kadencji (DzU z 2005 r. nr 143, poz. 1199). W trakcie prac legislacyjnych ze wspomnianego art. 70 usunięty został § 5, zgodnie z którym kolejne wszczęcie postępowania egzekucyjnego nie przerywa biegu terminu przedawnienia.

Niestety, nie wiadomo, czym dokładnie kierował się ustawodawca, wprowadzając taką zmianę. Nikt też wtedy nie przewidział – zwłaszcza uczestniczący w pracach przedstawiciele Ministerstwa Finansów – jej skutków.

Nieoficjalnie ministerialni urzędnicy potwierdzają, że takiego efektu się nie spodziewali. Myśleli, że mimo wykreślenia tego przepisu nadal będzie obowiązywała zasada, że kolejna egzekucja tego samego zobowiązania nie będzie przerywała biegu przedawnienia. W myśl bowiem art. 70 § 4 bieg przedawnienia zostaje przerwany wskutek zastosowania środka egzekucyjnego, o którym podatnik został zawiadomiony. Po przerwaniu biegu przedawnienie biegnie na nowo od dnia następującego po dniu, w którym zastosowano środek egzekucyjny. W efekcie zobowiązanie nieściągnięte w ciągu pierwszych pięciu lat, niezależnie od tego, czy w podatku dochodowym, czy np. w VAT, ulegnie przedawnieniu z upływem kolejnych pięciu. W efekcie po dziesięciu latach będzie można mówić o zamknięciu sprawy.

Niestety, z przepisów wynika wyraźnie, że każda egzekucja jest kolejnym przerwaniem biegu przedawnienia. Oznacza to, że każde ponowienie próby wyegzekwowania (nawet nieściągalnej w praktyce) należności uniemożliwi przedawnienie zobowiązania. Jeśli urząd się uprze, to do samej śmierci podatnika będzie mógł go ścigać, chcąc wyegzekwować zaległe podatki nawet sprzed wielu lat.

Wystarczy, że naczelnik urzędu skarbowego uzna, iż podatnik się pomylił, i określi mu podatek do zapłaty w innej wysokości, niż to wynika ze składanych przez daną osobę deklaracji i wpłat.

Niezapłacenie zaś należności wynikającej z decyzji otwiera drogę do egzekucji. Fiskus może ją prowadzić co jakiś czas, nawet jeśli będzie bezskuteczna. To i tak umożliwi mu ściągnięcie zaległego podatku nawet po 10, 20 czy 50 latach. Co ważne, nie ma przepisu, który określałby termin, w jakim organ może ponawiać egzekucję. Naczelnik urzędu skarbowego ma więc w tym zakresie pełną dowolność. Oznacza to, że może podejmować próby ściągnięcia niezapłaconej należności za każdym razem, gdy dotrze do niego informacja o majątku dłużnika. Wyobraźmy sobie, że urząd skarbowy chce wyegzekwować 100 tys. zł zaległego podatku i wszczyna egzekucję, w wyniku której udaje mu się odzyskać jedynie 5 tys. zł. Pozostała kwota zobowiązania (tj. 95 tys. zł) tak naprawdę nigdy się nie przedawni, ponieważ fiskus będzie ponawiał egzekucję w stosunku do danego zobowiązania tylko po to, aby odświeżyć sprawę i cały czas poszukiwać pieniędzy.

Na pocieszenie dodajmy, że nie może być tak, iż organ wydaje decyzję na kwotę wyższą, np. o 10 tys. zł, niż to wynika z rozliczeń konkretnego podatnika, z których następnie egzekwuje tylko 3 tys. zł, a potem prowadzi jeszcze kolejnych pięć postępowań w tym samym zakresie, w trakcie których określa zobowiązanie w kwocie wyższej niż ta wcześniej ustalona, czyli nie na 10 tys. zł, lecz 50 tys. zł. Egzekwować może bowiem tylko to, co zostało określone w pierwszym terminie.

Pytanie, czy wykreślenie § 5 z art. 70 to wynik błędu i wręcz nieznajomości prawa, czy też z góry zaplanowane działanie ustawodawcy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że z punktu widzenia budżetu państwa i podatników, którzy płacą podatki, jest to bardzo korzystne rozwiązanie. Umożliwia bowiem ściganie opornych dłużników aż do skutku.

Tymczasem wedle ministerstwa dalsze istnienie § 5 art. 70 stało się bezprzedmiotowe po zmianie § 4. W stanowisku przekazanym “Rz” MF wyjaśnia, że zmieniony przepis art. 70 § 4 ordynacji warunkuje przedłużenie terminu przedawnienia zobowiązania aktywnymi działaniami organu egzekucyjnego, polegającymi na stosowaniu kolejnych środków egzekucyjnych i ujawnianiu składników majątkowych zobowiązanego, a nie czysto formalnym tokiem postępowania egzekucyjnego. Szkoda tylko, że o tak istotnej zmianie resort otwarcie nie poinformował podatników.

Umorzenie postępowania egzekucyjnego, z którym związane było przerwanie biegu terminu przedawnienia, nie zamyka możliwości ponownego jego wszczęcia. Musi tylko zostać ujawniony majątek, z którego egzekucja pozwoli zaspokoić pozostałą część zobowiązania podatkowego. Wielokrotne wszczynanie egzekucji po to, by nie przedawniło się zobowiązanie podatkowe, jest zatem możliwe. Pozostaje jednak pytanie, czy ustawodawca powinien wprowadzić tę zasadę tylnymi drzwiami, bez uprzedzenia o tym podatników i bez dyskusji na ten temat. Na pewno nie. Poprzez wprowadzenie zasady nieprzedawniania zobowiązań podatkowych naruszono także długotrwałą tradycję prawa podatkowego przewidującą definitywne przedawnienie zobowiązania po upływie pięciu lat od pierwszego przerwania biegu przedawnienia.