Wojewódzki inspektor transportu drogowego nałożył na spółkę jawną 5 tys. zł kary. Miało to związek z kontrolą przeprowadzoną na autostradzie A4. Wówczas zatrzymano ciężarówkę należącą do spółki. Pojazd był prowadzony przez kierowcę wykonującego w jej imieniu transport drogowy rzeczy z Belgii na Ukrainę.

Czego dotyczył spór

Stwierdzono, że w cyfrowym urządzeniu rejestrującym była karta kierowcy, na której rejestrowano odpoczynek. Tymczasem kierowca wykonywał swoją pracę. Okazało się, że do nadajnika sygnału przy skrzyni biegów przyłożony był magnes. To on powodował zakłócenia sygnału ze skrzyni. Tak więc zamiast aktywności pracowniczej rejestrowany był odpoczynek na karcie kierowcy i cyfrowym urządzeniu rejestrującym.

Organ nadzoru uznał, że naruszenie to wypełniało dyspozycję art. 92a ust. 1 i lp. 6.2.1 załącznika nr 3 do ustawy o transporcie drogowym. Stanowiło też naruszenie art. 15 ust. 8 rozporządzenia Rady (EWG) nr 3821/85 z 20 grudnia 1985 r. w sprawie urządzeń rejestrujących stosowanych w transporcie. Przepis ten zakazuje fałszowania, likwidowania i niszczenia danych na wykresówkach, przechowywanych przez urządzenie rejestrujące lub kartę kierowcy albo zarejestrowanych na wydrukach z urządzenia rejestrującego. Podkreślił, że w pojeździe nie może znajdować się sprzęt, którego można użyć w takich celach.

Firma broniła się, że nie miała wpływu na popełnione przez kierowcę naruszenie. To on samowolnie podjął decyzję o posłużeniu się magnesem. Przekonywała, że instruowała kierowców o sposobie korzystania z urządzeń rejestrujących i zakazie używania magnesów.

Podkreślała, że nie stosuje żadnych rozwiązań organizacyjnych niezgodnych z prawem. Wręcz przeciwnie, jako pracodawca dba o odpowiednie wyszkolenie kierowców i piętnuje popełnione naruszenia.

Te tłumaczenia nie przekonały głównego inspektora transportu drogowego. Również w jego ocenie stwierdzone naruszenie wykazało, że środki podjęte u ukaranego przewoźnika były nieskuteczne. Urzędnicy przypomnieli, że sprawą przedsiębiorcy jest takie zorganizowanie pracy przedsiębiorstwa, aby przestrzegane były obowiązujące przepisy. Nie znaleźli okoliczności uzasadniających odstąpienie od ukarania przedsiębiorcy.

Jakie rozstrzygnięcie

Spór o to, czy były przesłanki wyłączające odpowiedzialność spółki, trafił na wokandę. Jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie również ich się nie dopatrzył. Przypomniał, że co do zasady odpowiedzialność spółki transportowej za działania kierowcy może być wyłączona tylko w przypadku wykazania okoliczności, które w świetle przepisów zwalniają od odpowiedzialności administracyjnej. W ustawie o transporcie drogowym takie przepisy to art. 92b i 92c. Regulacje te pozwalają uniknąć kary za naruszenie przepisów o czasie prowadzenia pojazdów, przerwach i okresach odpoczynku, jeżeli wykonujący przewóz zapewnił właściwą organizację i dyscyplinę pracy, umożliwiającą przestrzeganie przez kierowców wskazanych przepisów. Od kary można uwolnić się także w przypadku wykazania, że wykonujący przewozy nie miał wpływu na powstanie naruszenia, a naruszenie nastąpiło wskutek zdarzeń i okoliczności, których nie mógł przewidzieć.

WSA podkreślił, że w spornym przypadku odpowiedzialność za naruszenia nie opiera się na zasadzie winy. Jest to odpowiedzialność z mocy prawa, z której spółka może się zwolnić, ale tylko po wykazaniu przynajmniej jednej z powyższych przesłanek. Sąd przypomniał, że sankcje administracyjne mają znaczenie prewencyjne. Ich istotą jest przymuszenie do respektowania nakazów i zakazów.

W ocenie WSA, przedsiębiorca ma możliwość reagowania na działania osób, którymi posługuje się przy transporcie. W przypadku stwierdzenia naruszeń może wprowadzić środki dyscyplinujące.

Z uzasadnienia wyroku wynika, że niemożność przewidzenia zdarzeń lub okoliczności dla uwolnienia się od odpowiedzialności na podstawie art. 92c ust. 1 ustawy o transporcie drogowym powinna być wykazana przez przewoźnika przy uwzględnieniu kryterium odpowiednio wysokiej staranności. WSA nie zgodził się ze spółką, że przedsiębiorca nie ma wpływu na to, czy zatrudniani przez niego kierowcy dopuszczają się naruszeń, nawet jeśli są one przez nich umyślnie zawinione. Wpływ ten polega na prowadzeniu szkoleń, dokonywaniu kontroli, odpowiednim doborze kadry. Skarżąca nie wykazała wystąpienia okoliczności nadzwyczajnych, niespodziewanych, które miałyby wpływ na powstanie naruszeń. W zdecydowanej większości przypadków kierowca samodzielnie prowadzi pojazd na drodze, gdzie trudno jest o osobisty nadzór pracodawcy. Jednak okoliczności tej nie można kwalifikować w kategoriach „braku wpływu" czy „okoliczności, których podmiot wykonujący przewóz nie mógł przewidzieć". Obowiązkiem pracodawcy jest przeprowadzanie kontroli i organizowanie pracy kierowców tak, aby nie dochodziło do naruszeń, zwłaszcza w zakresie ich czasu pracy.

Czyje ryzyko

– Podmiot wykonujący transport drogowy jako pracodawca ponosi ryzyko osobowe. To on jest obciążony skutkami niewłaściwego doboru pracowników i to on ponosi straty wskutek ich działań – przypomniał sąd. Jest też zobowiązany do kontroli, czy kierowcy przestrzegają przepisów. Profesjonalny przewoźnik powinien wdrożyć odpowiednie rozwiązania organizacyjne zabezpieczające prawidłowe wykonywanie przewozów. W ocenie WSA z konieczności podjęcia stosownych działań skarżąca musiała sobie zdawać sprawę. Bo taka sytuacja jak w spornej sprawie nie była pierwszą w tym przedsiębiorstwie. Wcześniej firma została ukarana za analogiczne przewinienie. Być może w związku z tym do regulaminu pracy wprowadzono zapis, że w celu kontroli wykonywania powierzonych zadań pojazdy zostają wyposażone w system monitoringu GPS. Z akt sprawy nie wynika, aby postanowienie to zostało wdrożone i wykonane. Powoduje to wrażenie, że w spółce tworzona jest dokumentacja, która ma wykazywać, że podejmowane są działania w celu monitorowania przewozów. Tymczasem postanowień regulaminu się nie realizuje, o czym kierowcy wiedzą.

Przewoźnik musi znaleźć rozwiązanie

Sprawą przedsiębiorcy jest zawarcie umów i zastosowanie rozwiązań organizacyjnych, które zdyscyplinują osoby wykonujące na jego rzecz usługi kierowania pojazdem. Akceptacja innego poglądu prowadziłaby do trudnych do zaaprobowania skutków – przerzucenia odpowiedzialności za prowadzenie działalności gospodarczej z przedsiębiorcy na jego kierowców.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie z 2 grudnia 2014 r., II SA/Rz 1168/14.