Alarmujące sygnały od przedsiębiorców nękanych kontrolami sanepidu, skarbówki, nadzoru budowlanego czy inspekcji pracy skłoniły Ministerstwo Gospodarki do przeglądu przepisów. Przedsiębiorcy dostali ankiety, które mogą wypełniać do 19 kwietnia. Mają w nich odpowiedzieć, jakie nieprawidłowości urzędników zauważyli. Analiza odpowiedzi i ministerialny przegląd przepisów mogą spowodować nowelizację. Zaniepokojenie resortu wywołały zapowiedzi kolejnych zmian przepisów, np. pomysł Ministerstwa Transportu na odejście od zawiadamiania firm budowlanych o kontroli na siedem dni przed jej rozpoczęciem czy przewidziana w projekcie rozporządzenia prezesa RM propozycja nadania funkcjonariuszom celnym uprawnień do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego.

– Od wprowadzenia w 2004 r. do ustawy o swobodzie działalności gospodarczej ograniczeń w kontrolowaniu przedsiębiorców poszczególne inspekcje postarały się o wyłączenie ich spod tych przepisów – mówi Katarzyna Urbańska, ekspert z PKPP Lewiatan.

– Przykładowo: Państwowa Inspekcja Pracy rozszerzająco interpretuje postanowienia konwencji nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy, która przewiduje wyjątki od ograniczeń z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, np. liczby jednoczesnych kontroli i wymagań formalnych związanych z ich rozpoczęciem – mówi Bogusław Kapłon, radca prawny z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. – W konsekwencji PIP nie musi stosować tych ograniczeń. Problem w tym, że z konwencji wprost wynika, że dotyczy ona tylko przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych. Tymczasem, zdaniem PIP, również przedsiębiorstw usługowych (np. firm transportowych). W ten sposób dochodzi do obejścia przepisów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.

– Jedne z bardziej uciążliwych są kontrole ZUS, szczególnie dla małych firm, w których pracowników jest niewielu i nie mogą się łatwo zastępować w pracy – mówi Katarzyna Dulewicz, radca prawny, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna. – Zdarza się, że na taką kontrolę nakłada się inna, która rozpoczyna się bez uprzedzenia. Praca w normalnym rytmie w takich warunkach jest niemożliwa. Trzeba wyeliminować takie przypadki.

Nieograniczony czas i

– Co z tego, że ustawa o swobodzie działalności gospodarczej przewiduje np. ograniczenie łącznego czasu trwania kontroli do 12 dni w najmniejszych firmach, jeśli sądy administracyjne do tego limitu wliczają kontrole tylko jednego organu, np. skarbówki. Jeśli do firmy przyjdą kontrolerzy np. z sanepidu, mają oddzielny limit do wykorzystania – mówi Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. – W ten sposób kontrole poszczególnych służb mogą trwać w firmie przez okrągły rok.

Pracodawcy RP chcieliby więc wprowadzenia do przepisów wyraźnego ograniczenia łącznego czasu trwania wszystkich kontroli w jednej firmie, bez względu na rodzaj organu kontrolnego oraz instancję, w której kontrola jest prowadzona. U mikroprzedsiębiorców miałoby to być tylko 36 dni roboczych, a w największych firmach 144 dni w ciągu roku.

Bez odwołania do sądu

Obecne przepisy ułatwiają przeciąganie kontroli, a nawet nakładanie się wizyt inspektorów, ponieważ przedsiębiorca nie ma możliwości odwołania się do sądu, jeśli zauważy nieprawidłowości w czasie kontroli.

– Chociaż w czasie kontroli przedsiębiorca może złożyć sprzeciw na każde działanie inspektora niezgodne z przepisami, jest on rozpatrywany przez zaangażowaną w nią instytucję – zauważa Katarzyna Urbańska. – Nie można się nawet odwołać do sądu.

– Prowadzę sprawę, w której kontrola skarbówki dotycząca zwrotu VAT trwa już ponad dwa lata, a sześć innych w tej samej firmie ponad pół roku – mówi Wojciech Marciniak, warszawski doradca podatkowy. – Urzędnicy przysyłają nam tylko informację, że kontrole muszą zostać przedłużone na kolejny okres. Nie mamy prawa zaskarżyć tego do sądu. Trzeba to jak najszybciej zmienić, ponieważ firma stoi już na krawędzi bankructwa.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl