- Od 2006 r. pracowałem na wielu budowach jako pracownik fizyczny. W ubiegłym roku nieumyślnie zostawiłem włączony grzejnik w kontenerze socjalnym, który pracodawca udostępniał załodze. Wskutek działającego kaloryfera wybuchł pożar, który całkowicie zniszczył blaszak. Pracodawca wystąpił do ubezpieczyciela, który pokrył tę szkodę z ubezpieczenia mienia od ognia i innych zdarzeń losowych. Czy towarzystwo może domagać się ode mnie zwrotu świadczeń wypłaconych pracodawcy i w jakiej wysokości?

Podwładny, który wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków ze swojej winy wyrządził pracodawcy szkodę, ponosi odpowiedzialność materialną na zasadach określonych w kodeksie pracy. Przesądza o tym art. 114 kodeksu pracy.

Co do zasady zatem ograniczoną odpowiedzialność ponosi pracownik nieumyślnie wyrządzający szkodę i są to najwyżej trzy miesięczne wynagrodzenia, jakie przysługiwały mu w dniu wyrządzenia straty (art. 119 k.p.). Gdyby podwładny zachował się umyślnie, wówczas musiałby naprawiać szkodę w całości (art. 122 k.p.).

Po wypłacie odszkodowania ubezpieczyciel nabył roszczenie, jakie miał szef wobec swojego pracownika wskutek wyrządzenia szkody w rozmiarach, w jakich roszczenie to przysługiwało pracodawcy. Jednak zakład ubezpieczeń, który z polisy pokrył szkodę wyrządzoną pracodawcy przez pracownika nieumyślnie, nie może jej dochodzić od zatrudnionego. Dotyczy to nie tylko pełnej jej wysokości, ale też w takich granicach, w jakich odszkodowania mógłby się domagać od pracownika jego zakład.

Tak uznał Sąd Najwyższy w uchwale z 16 października 1976 r. (III CZP 38/76). Identyczne stanowisko zajął SN w uchwale z 7 listopada 1977 r. (III CZP 80/77). Czytamy w niej, że gdy pracownik spowodował nieumyślnie szkodę swojemu zakładowi pracy, towarzystwo ubezpieczeniowe nie może dochodzić od niego na podstawie art. 828 § 1 kodeksu cywilnego zwrotu świadczeń wypłaconych poszkodowanemu.