Wiele osób otrzymuje na swoje telefony komórkowe wiadomości zachęcające do udziału w loterii. Często zawierają one informacje, z których wynika, że zostaliśmy wytypowani do wygranej. Wysyłając krótką wiadomość tekstową (esemesa), zwiększamy szansę na wygraną. Nie wolno zwlekać, ponieważ losowanie zostanie przeprowadzone już za chwilę.
Zdarza się, że kampanie firm organizujących gry losowe są dodatkowo wzmacniane reklamami emitowanymi w Internecie lub telewizji. Oczywiście język reklamy jest umowny i hasłowy. Dosłowne rozumienie takich komunikatów może nieraz prowadzić do absurdu.
Język, którym przemawiają krótkie wiadomości tekstowe o charakterze promocyjnym, jest specyficzny. Są to proste zdania lub równoważniki zdań, które właśnie ze względu na skrótowość powinny być odczytywane uważnie. Jednak nie zwalnia to przedsiębiorcy, który stosuje takie praktyki, z dbałości o to, aby informacje były rzetelne i przekazywały konsumentowi wszystkie dane niezbędne do podjęcia przez niego właściwej i rozważnej decyzji.
W szczególności dotyczy to takiego ich formułowania, aby nie wprowadzały konsumenta w błąd. W przeciwnym razie nadawca naraża się na zarzut stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych i naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. A stwierdzenie takich naruszeń może się zakończyć nałożeniem dotkliwych kar finansowych.
Przekonała się o tym jedna z firm organizujących loterie, w których do wygrania były nagrody pieniężne i samochody. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na nią karę w wysokości ponad 85 tys. zł.
Urzędnik nie minister
Na czym zdaniem UOKiK polegały nieprawidłowości? W reklamie loterii emitowanej w telewizji znalazła się informacja sugerująca, że jest ona nadzorowana przez Ministerstwo Finansów. Jako gra losowa podlegała ona pod przepisy ustawy o grach hazardowych (DzU z 2009 r. nr 201, poz. 1540 ze zm.).
W tym konkretnym wypadku zezwolenia na jej zorganizowanie i przeprowadzenie udzielił dyrektor Izby Celnej w Krakowie. W myśl przepisów tej ustawy to organ udzielający zezwolenia może kontrolować zgodność działań organizatora loterii z przepisami regulującymi działalność objętą zezwoleniem oraz warunkami samego zezwolenia. Takie kompetencje nie przysługiwały zatem, wbrew sugestii reklamy, ministrowi finansów czy tym bardziej urzędowi w postaci Ministerstwa Finansów.
Informacja zawarta w spocie reklamowym była nieprawdziwa, mogła natomiast wywoływać wrażenie, że loteria jest wyjątkowa, w szczególny sposób nadzorowana i chroniona (w zakresie bezpieczeństwa jej użytkowników, gwarancji wygranych, wypłacalności organizatora itp.). Chociaż firma, przeciwko której UOKiK prowadził postępowanie, zasłaniała się tym, że minister finansów jest organem wyższego stopnia, nadzorującym dyrektora izby celnej, nie spotkało się to z akceptacją.
Według urzędu w świadomości przeciętnego konsumenta ranga organu, jakim jest minister finansów, jest znacznie wyższa niż dyrektora izby celnej i taka informacja niewątpliwie mogła wpłynąć na uznanie przez konsumenta, że reklamowana loteria podlegała specjalnej urzędowej kontroli.
Ponadto warto zaznaczyć, że przeciętny konsument nie ma i nie musi mieć wiedzy prawniczej dotyczącej organu, który sprawuje nadzór nad tego typu loterią. Ma jednak prawo odebrać kierowany do niego przekaz w sposób dosłowny i uznać, że organizator loterii – jako profesjonalista – jest podmiotem wiarygodnym i przekazuje prawdziwe i jednoznaczne informacje. Tym samym takie działanie przedsiębiorcy da się zakwalifikować jako sprzeczne z dobrymi obyczajami, ponieważ zmierzało do niedoinformowania konsumentów i wykorzystania ich niewiedzy.
Codziennie bez niedziel
Drugi z zarzutów także dotyczył podawania nieprawdziwych informacji. Mianowicie z reklamy wynikało, że w ramach prowadzonej loterii codziennie odbywają się losowania nagród. Informacja ta była potęgowana esemesami o treści: „losowanie za moment”, „zostały tylko trzy godziny”, „losowanie za kilka godzin”. Były one wysyłane do osób, których numerami telefonów dysponował organizator. Miało to miejsce także w soboty i niedziele.
I tu cały problem. Z regulaminu konkursu wynikało bowiem, że losowania odbywają się tylko w dni robocze, czyli od poniedziałku do piątku. Osoba, która otrzymała zatem takiego esemesa w sobotę, nie miała świadomości, że jej głos będzie brał udział w losowaniu dopiero w poniedziałek. A przecież nadsyłane wiadomości mogły sugerować, że rezygnacja z wysłania esemesa w danym momencie może spowodować bezpowrotną utratę szansy na udział w losowaniu i wygraną.
W ocenie UOKiK rzetelna informacja o dacie losowania mogłaby wpłynąć na podjęcie przez konsumenta bardziej przemyślanej decyzji co do udziału w konkursie. Także w tym wypadku przedsiębiorca próbował się bronić. Mianowicie w poniedziałek były przeprowadzane dodatkowe losowania za sobotę i niedzielę. Tym samym dokonując zgłoszenia w dni wolne od pracy, nie było się pozbawionym udziału w losowaniu.
Użyty w reklamach skrót myślowy, dotyczący codziennego losowania nagród, nie wprowadzał w błąd uczestników loterii, w rzeczywistości bowiem za każdy dzień były przeprowadzane losowania poszczególnych kategorii nagród. Zdaniem przedsiębiorcy dla przeciętnego konsumenta najbardziej istotną okolicznością było to, że jego zgłoszenie, bez względu na dzień tygodnia, w którym zostało dokonane, brało udział w losowaniu. Także regulamin konkursu precyzował, że losowania odbywają się w dni robocze.
To jednak zdaniem UOKiK za mało. W szczególności, zgodnie z wydaną decyzją, oceny zachowania firmy w tym zakresie nie zmienia możliwość uzyskania szczegółowych informacji dotyczących dat losowań w regulaminie. Sama możliwość uzyskania dodatkowych informacji z określonych źródeł nie może służyć do prostowania informacji zawartych w spotach reklamowych lub esemesach.
Warto w tym miejscu przytoczyć jeden z wyroków Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (XVII Ama 64/07), zgodnie z którym „konsument, do którego reklama jest kierowana, ma prawo do rzetelnej informacji już w chwili zapoznania się reklamą bez konieczności zasięgania jej dopiero w miejscu sprzedaży u przedsiębiorcy.
Przedsiębiorca ma obowiązek poinformowania w sposób rzetelny i prawdziwy o cechach oferowanego towaru już w reklamie, a klient zwabiony jego ofertą nie ma obowiązku jej weryfikacji w miejscu sprzedaży”.
Wprawdzie wyrok ten odnosi się do reklamy, ale można go zastosować do wiadomości nadsyłanych w formie esemesów. W związku z tym, chociaż organizator loterii nie ma obowiązku w takiej formie przekazywać wyczerpujących informacji (co z uwagi na specyfikę krótkich wiadomości tekstowych byłoby niemożliwe), jednak bez wątpienia nie może przekazywać w nich informacji nieprawdziwych.
Co z tego wynika
Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów w art. 24 stanowi, że zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Przez taką praktykę rozumie się godzące w takie interesy bezprawne działanie przedsiębiorcy, w szczególności:
- stosowanie postanowień wzorców umów, które zostały wpisane do rejestru postanowień wzorców umowy uznanych za niedozwolone (rejestr takich klauzul prowadzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów),
- naruszenie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji,
- nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji.
Z kolei ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (DzU z 2007 r. nr 171, poz. 1206) w art. 3 zakazuje stosowania takich praktyk. Co należy rozumieć pod tym pojęciem?
W myśl art. 4 ust. 1 praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu.
Z kolei ust. 2 tego artykułu dodaje, że za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności tę wprowadzającą w błąd oraz agresywną praktykę rynkową.
Ponieważ istota zarzutów w opisywanym przypadku dotyczyła właśnie wprowadzania konsumentów w błąd, należy jeszcze zacytować art. 5 ustawy.
W myśl jego ust. 1 praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, jeżeli działanie to w jakikolwiek sposób powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.
Wprowadzającym w błąd działaniem może być w szczególności (ust. 2):
- rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji,
- rozpowszechnianie prawdziwych informacji w sposób mogący wprowadzać w błąd,
- działanie związane z wprowadzeniem produktu na rynek, które może wprowadzać w błąd w zakresie produktów lub ich opakowań, znaków towarowych, nazw handlowych lub innych oznaczeń indywidualizujących przedsiębiorcę lub jego produkty,
- nieprzestrzeganie kodeksu dobrych praktyk, do którego przedsiębiorca dobrowolnie przystąpił, jeżeli przedsiębiorca ten informuje w ramach praktyki rynkowej, że jest związany takim kodeksem.
Na podstawie tych przepisów UOKiK uznał, że działanie przedsiębiorcy wyczerpało znamiona nieuczciwej praktyki rynkowej, a tym samym godziło w zbiorowe interesy konsumentów. Przekazywane w reklamach i esemesach informacje mogły bowiem skłonić niektóre osoby do udziału w grze, czego by nie uczyniły, gdyby miały pełną informację.
Z jednej strony odnosiło się to do kwestii rzekomego nadzoru nad loterią ze strony Ministerstwa Finansów. U niektórych konsumentów mogło działać to jako dodatkowa zachęta, wyróżniając w ten sposób tę konkretną loterię spośród wielu innych podobnych gier oferowanych przez inne firmy.
Z drugiej – brak informacji o tym, że losowanie odbędzie się w najbliższy dzień roboczy, mógł skłonić część osób do jak najszybszej odpowiedzi na otrzymany w sobotę lub niedzielę esemes. W ich mniemaniu tylko szybka reakcja dawała im szansę na wygraną. W rzeczywistości nie miało to znaczenia, ponieważ głos oddany w sobotę lub w niedzielę brał udział w poniedziałkowym losowaniu. Być może te osoby, gdyby miały taką informację, dłużej by się zastanowiły, czy w ogóle wydać pieniądze na esemesa i wziąć udział w loterii.
Tym samym działanie przedsiębiorcy mogło skutkować podjęciem przez konsumenta decyzji dotyczącej udziału w loterii, której inaczej by nie podjął.
Bez rekompensaty
Sama możliwość uzyskania dodatkowych (prawdziwych) informacji w regulaminie nie może służyć do prostowania informacji zawartych w materiałach reklamowych lub w wysłanych esemesach. Tak wynika z decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nr RPZ 5/2011.
Innymi słowy przedsiębiorca przekazujący takimi drogami komunikaty konsumentom musi zadbać, aby nie zawierały one informacji mogących wprowadzić w błąd. Może to bowiem stanowić nieuczciwą praktykę rynkową.
Czytaj też artykuły:
Zobacz więcej w serwisie:
»
»
»
»
»