Jeszcze kilka lat temu zakłady, które emitowały hałas, musiały występować o specjalne pozwolenia, podobnie jak przy wprowadzaniu zanieczyszczeń do atmosfery. Po zmianie przepisów takiego wymogu już nie ma. Nie znaczy to jednak, że firmy mogą bezkarnie emitować głośne dźwięki.

Jeżeli pomiary (na ogół wykonywane po skargach i protestach osób narzekających na głośną firmę sąsiadów) wykażą, że poza zakładem, w wyniku jego działalności, przekroczone są poziomy hałasu, organ (zazwyczaj starosta) wyda z urzędu decyzję ustalającą dopuszczalny poziom hałasu przenikającego do środowiska z zakładu.

Decyzja jest wydawana nieodpłatnie. Określa ona nieprzekraczalny poziom hałasu, czas pracy głośnych urządzeń w ciągu doby, zakres, sposób i częstotliwość prowadzenia pomiarów, formę, układ, techniki i termin przedkładania ich wyników.

[b]ZOBACZ [link=http://www.rp.pl/galeria/6,2,468927.html] - Dopuszczalne poziomy hałasu od dróg i obiektów[/link][/b]

[b]ZOBACZ [link=http://www.rp.pl/galeria/6,3,468927.html] - Dopuszczalne poziomy hałasu od samolotów i linii energetycznych[/link][/b]

Za przekroczenie norm hałasu wynikających z decyzji, podobnie jak za inne uciążliwości ekologiczne, trzeba płacić. Wysokość stawek na 2010 r. określona jest w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=330105]obwieszczeniu ministra środowiska w sprawie wysokości stawek kar za przekroczenie warunków wprowadzania ścieków do wód lub do ziemi oraz za przekroczenie dopuszczalnego poziomu hałasu (MP z 2009 r. nr 69, poz. 893)[/link].

Często korzystniej, niż wadzić się z sąsiadami, jest wykonać we własnym zakresie proste zabiegi techniczne, by ograniczyć nieprzyjemne dla nich dźwięki. Czasem uciążliwość zlikwiduje wymiana głośnej instalacji klimatyzacyjnej bądź wentylacyjnej na cichszą.

Niekiedy dobry efekt dać może „obudowanie” najbardziej uciążliwych procesów. Zanim przedsiębiorca zdecyduje się na taką inwestycję, powinien zlecić specjaliście stosowne obliczenia, by nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy.

[srodtytul]Inwestycyjny znak zapytania[/srodtytul]

Gdzie zlokalizować hałaśliwe inwestycje, a gdzie te, które wymagają ciszy? To pytanie, na które powinno sobie odpowiedzieć bardzo wielu przedsiębiorców, zarówno deweloperów stawiających osiedla domków, jak i prowadzących zakłady stolarskie czy centra handlowe.

W praktyce większość inwestycji powstaje nie na podstawie planów, ale tzw. warunków zabudowy. Wydający decyzje urzędnik zazwyczaj nie ma informacji o tym, jakie będzie sąsiedztwo inwestycji i jakie jest obecne, jeśli chodzi o hałas.

W miarę zasiedlania obiektów powstaje coraz więcej wątpliwości. Okazuje się, że nawet w stawianych zgodnie z planami zagospodarowania osiedlach domków jednorodzinnych powstają z czasem powodujące hałas obiekty usługowe czy drobne warsztaty produkcyjne (np. wykorzystujące głośne maszyny). Hałaśliwymi sąsiadami mogą się okazać szkoła, przedszkole, a nawet większy sklep.

O tym, że przy sporządzaniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego powinny być przestrzegane kwestie związane z hałasem i rozdziałem funkcji ze względu na jego poziom, mówi art. 114 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=161811]prawa ochrony środowiska[/link]. Jednak ci, którzy decydują o planach, zabiegają, by jak najwięcej było zabudowy mieszanej:

mieszkaniowo-usługowej, bo pozwala to na dość elastyczne udzielanie pozwoleń. W takich strefach dopuszczalne poziomy hałasu są wyższe niż w jednorodzinnej zabudowie mieszkaniowej. W praktyce jednak powoduje to konflikty.

Niezadowolone są obie strony – mieszkańcy, bo mają głośno, i przedsiębiorcy, bo muszą ograniczać hałas.

[b]Jeżeli właściciel firmy wie, że jego usługi lub produkcja będą głośne, powinien się zdecydować na lokalizację tam, gdzie przeważają podobne obiekty, lub na terenach przeznaczonych w planach pod produkcję, składy i magazyny.

W takich miejscach przepisy planistyczne są dla nich korzystniejsze. Rzadziej też zdarzają się skargi, że zakład hałasuje, i tym samym przedsiębiorca nie naraża się na konieczność wypełniania wymogów z decyzji w sprawie emitowanego hałasu.[/b]

[srodtytul]Skąd czerpać informacje[/srodtytul]

Na razie miejsc, dla których znany jest poziom hałasu i ograniczenia z tym związane, jest niewiele. Stopniowo powstają tzw. mapy akustyczne. Obejmują najpierw największe miasta i obiekty emitujące najwięcej hałasu. Taką ma już m.in. Warszawa.

Poza wielkimi aglomeracjami miejskimi raczej nie ma co liczyć na podobne dane. Wyjątek to tereny zlokalizowane w sąsiedztwie bardzo uciążliwych dróg, linii kolejowych i lotnisk.

Zarządzający nimi (na razie tylko największymi, ale od przyszłego roku także nieco mniejszymi) mają obowiązek sporządzić co pięć lat mapę akustyczną terenu, na którym eksploatacja obiektu może powodować przekroczenie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku.

Wiele osób w ogóle nie wie, że można dotrzeć do takich dokumentów. Zainteresowanie jest znikome nawet tam, gdzie uciążliwości budzą powszechne protesty. Na przykład w podstołecznych Markach, przez które przebiega hałaśliwa trasa wylotowa (droga krajowa nr 8).

Do postępowania w sprawie budowy obwodnicy, które było ogłaszane zarówno na stronie internetowej samorządu województwa, jak i na tablicy w urzędzie marszałkowskim, wpłynęła tylko jedna uwaga.

[ramka][b]Jacek Skorupski kierownik Pracowni Ochrony Środowiska w Biurze Planowania Rozwoju Warszawy[/b]

W Polsce bardzo trudno znaleźć miejsce zarówno pod inwestycje wymagające ciszy, jak i te hałaśliwe. Nie obowiązuje bowiem zasada, że buduje się tam, gdzie plan na to pozwala. Plany zagospodarowania przestrzennego obejmują tylko niewielką część kraju. Na przykład w Warszawie jest to ok. 30 proc. Nowe obiekty powstają więc na podstawie decyzji o warunkach zabudowy.

Na ogół nikt nie bada w takiej sytuacji wpływu głośnej inwestycji na otoczenie czy otoczenia, choćby uciążliwej trasy komunikacyjnej, na przyszłą inwestycję. Sprawę utrudnia fakt, że unijne dyrektywy przeciwhałasowe nie przystają do polskich przepisów.

Tworzone były w krajach, w których plany zagospodarowania są i nie ma dowolności w wydawaniu decyzji lokalizacyjnych.

Ponadto nauczeni dowolności polscy urzędnicy i przedsiębiorcy niechętnie stosują się do ograniczających ich przepisów nawet wtedy, gdy na ich podstawie można ustalić, że np. budowa szpitala w zasięgu uciążliwości od trasy komunikacyjnej to nie najlepszy pomysł. [/ramka]

[srodtytul]PRACOWNIK MUSI SŁYSZEĆ PO WYJŚCIU Z ZAKŁADU [/srodtytul]

[b]Jeżeli nie uda się stłumić zbyt głośnych dźwięków w miejscu pracy, to przedsiębiorca musi zapewnić zatrudnionym ochraniacze słuchu i skrócić czas narażenia na szkodliwe dźwięki[/b]

Obowiązki wobec pracowników narażonych na hałas wynikają m.in. z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170775]rozporządzenia o ogólnych warunkach BHP (tekst jedn. DzU z 2003 r., nr 169, poz. 1650 ze zm.)[/link]. Musi im zapewnić odpowiednią ochronę – to znaczy stosować:

- procesy technologiczne niepowodujące nadmiernego hałasu;

- maszyny i urządzenia techniczne wytwarzające możliwie najmniejszy hałas, nieprzekraczający dopuszczalnych norm;

- rozwiązania obniżające poziom hałasu w pracy (np. wyciszenie hałaśliwych maszyn, odpowiednio zaprojektowane wnętrze hali czy zastosowanie ekranów albo obudowy szczególnie hałaśliwych urządzeń).

Na stanowiskach pracy, na których mimo stosowania rozwiązań ograniczających natężenia niepożądanych dźwięków nie udało się doprowadzić do tego, by hałas nie przekraczał dopuszczalnych norm, pracodawca ma obowiązek ustalić przyczyny przekroczeń oraz opracować i zastosować program działań technicznych i organizacyjnych najskuteczniej zmniejszających narażenie na hałas.

Musi też zaopatrzyć pracowników w indywidualne środki ochrony słuchu, dobrane do wielkości charakteryzujących hałas i indywidualnie do pracownika. Powinien też dopilnować, by „słuchawki” czy wkładki do uszu były stosowane.

Dobrze dobrane nie powinny powodować nadmiernego tłumienia dźwięków, może to być bowiem kłopotliwe przy odbieraniu sygnałów ostrzegawczych i nieprzyjemne dla samego użytkownika.

Nauszniki przeciwhałasowe mogą być też wyposażone w układy elektroniczne, dzięki którym możliwa jest redukcja hałasu, regulowane tłumienie, oraz przewodową lub bezprzewodową łączność z otoczeniem.

W takiej sytuacji niezbędne jest też ograniczenie czasu narażenia na hałas, w tym stosowanie przerw w pracy. Takie miejsca trzeba odpowiednio oznakować i gdy to jest możliwe, odgrodzić, ograniczając dostęp do nich.

Dopuszczalne wartości hałasu w środowisku pracy określają m.in. Polskie Normy. Ważne informacje są też zawarte w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C3A26DCFF0069CA5224F01535E069E34?id=167742]rozporządzeniu w sprawie najwyższych dopuszczalnych stężeń i natężeń czynników szkodliwych dla zdrowia w środowisku pracy (DzU z 2002 r. nr 217, poz. 1833 ze zm.)[/link].

Natomiast szczegółowe zasady postępowania przedsiębiorców w takich sytuacjach są w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3C44B50CF78AAA054958DA4D0382DA01?id=178827]rozporządzeniu w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy pracach związanych z narażeniem na hałas lub drgania mechaniczne (DzU z 2005 r., nr 157, poz. 1318)[/link].

[b]Uwaga![/b] Szczególną ochroną przed hałasem w środowisku pracy są objęci młodociani oraz kobiety w ciąży.

[ramka][b]Przykład[/b]

Ścianka działowa w pomieszczeniach bez ścian

Hałas w pomieszczeniach typu open space może być emitowany przez sprzęt biurowy, inne osoby przebywające w pomieszczeniu lub źródła zewnętrzne.

Jeżeli pracodawca preferuje open space, powinien wprowadzić inne zabezpieczenia.

Uciążliwy poziom hałasu można ograniczyć, stosując elementy tłumiące i wyciszające, np. na ścianach, sufitach, oknach, podłogach, przegrodach między stanowiskami. Z literatury wynika, że skuteczne jest zastosowanie ścianki działowej wygłuszającej o wysokości 145 cm.[/ramka]

[ramka][b]Największe zagrożenia[/b]

Najwięcej przypadków uszkodzenia słuchu wywołanych hałasem notuje się w górnictwie, hutnictwie żelaza, przemyśle metalowym, drzewnym, środków transportu, maszynowym i włókienniczym.

Natomiast do najhałaśliwszych urządzeń należą m.in.:

- silniki spalinowe (do 125 dB);

- sprężarki (do 115 dB);

- tokarki i wiertarki (do 105 dB);

- młotki, przecinaki, szlifierki pneumatyczne i elektryczne (do 135 dB);

- suwnice, przenośniki, podajniki (do 115 dB);

- piły tarczowe (do 120 dB);

- kruszarki (do 120 dB);

- sita wibracyjne (do 120 dB);

- kraty wstrząsowe (do 115 dB);

- młyny kulowe (do 120 dB);

- prasy (do 105 dB);

- młoty mechaniczne (do 125 dB);

- obrabiarki do drewna, np. piły tarczowe (do 115 dB), strugarki (do 110 dB), frezarki (do 105 dB), dłutownice (do 110 dB);

- maszyny włókiennicze, np. krosna (do 112 dB), przędzarki (do 110 dB), przewijarki (do 115 dB).[/ramka]

[srodtytul]CISZEJ NA BUDOWIE, WODZIE I W OGRODZIE[/srodtytul]

[b]Na ograniczenia w zakresie emisji dźwięków muszą zwracać szczególną uwagę przedsiębiorcy produkujący niektóre maszyny i urządzenia. Zarówno te używane do rekreacji, jak i pomocne w codziennej pracy[/b]

Dla sporej grupy maszyn wymagania antyhałasowe określa [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A22ED23BEE687C28FEDE7A43419A7FE8?id=180475]rozporządzenie w sprawie zasadniczych wymagań dla urządzeń używanych na zewnątrz pomieszczeń w zakresie emisji hałasu do środowiska (DzU z 2005 r. nr 263, poz. 2202 ze zm.)[/link].

Podaje ono, jakich procedur należy dopilnować, jakimi metodami prowadzić pomiary i w jaki sposób oznaczać urządzenia spełniające unijne wymagania. Chodzi m.in. o dźwigi budowlane towarowe, walce i ubijaki wibracyjne, niektóre sprężarki, spychacze i wywrotki, koparki, równiarki, kosiarki do trawników, agregaty prądotwórcze i spawalnicze.

To samo rozporządzenie określa też rodzaje urządzeń, dla których trzeba tylko oznaczyć gwarantowany poziom mocy akustycznej. Są wśród nich wykaszarki do trawy, pilarki tarczowe i łańcuchowe stosowane do celów budowlanych, betoniarki, agregaty tynkarskie, wycinarki do fug, odkurzacze i dmuchawy do liści, kultywatory, kontenery do gromadzenia szkła, frezarki do dróg, zamiatarki czy pojazdy do zbierania odpadów.

Cała grupa wyrobów i urządzeń ma wymagania antyhałasowe określone bezpośrednio w przepisach unijnych – tzw. zasadniczych wymaganiach dla poszczególnych rodzajów urządzeń (te przepisy zostały wprowadzone do polskiego prawa przez [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=2FF20500E1FC418E08173B488D515E85?id=175017]ustawę o systemie oceny zgodności[/link] i rozporządzenia do niej). Jedną z grup takich wyrobów są łodzie silnikowe i skutery wodne.

Maksymalne dopuszczalne poziomy hałasu (w decybelach) podane są w rozdziale czwartym [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E7048AD1855A47CC7DF368F87C8B0F22?id=175853]rozporządzenia w sprawie zasadniczych wymagań dla rekreacyjnych jednostek pływających (DzU z 2004 r. nr 258, poz. 2584)[/link].

Poza spełnieniem norm dotyczących głośności taki sprzęt musi mieć instrukcję obsługi zawierającą m.in. informacje konieczne do utrzymania jednostek oraz ich układu wydechowego w takim stanie, który będzie zgodny z dopuszczalnymi wartościami hałasu przy normalnym użytkowaniu.

Dla dużej grupy wyrobów wymagania ograniczające ich głośność zawarte są w normach zharmonizowanych, także obowiązujących we wszystkich krajach UE.

Tworzący przepisy nie zapomnieli też o poruszających się po drogach pojazdach (także motorowerach). Jakie wymagania dotyczące hałasu mają one spełniać, znaleźć można w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9F20A46F72E43A0FCEB5E03C28B395E9?id=168621]rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (DzU z 2003 r., nr 32, poz. 262 ze zm.)[/link].

Ten sam akt prawny określa wymagania dla ciągników rolniczych, leśnych i pojazdów wolnobieżnych oraz przyczep do nich. Dopuszczalnych poziomów natężenia hałasu trzeba szukać m.in. w załączniku nr 1 do tego rozporządzenia.

[ramka][b]Odpowiedzialność cywilna i karna[/b]

Z nieprzyjemnościami związanymi ze zbyt głośną działalnością muszą się liczyć również firmy, które z pozoru nie są objęte takimi regulacjami. Na przykład bary i restauracje albo organizujący imprezy masowe. Mogą narazić się na sankcje z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=ECB8A179CABBBF045915596DCF12D995?id=345477]kodeksu wykroczeń[/link] albo [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link].

Przedsiębiorcy najłatwiej narazić się na zarzuty objęte kodeksem cywilnym, konkretnie z art. 144 k.c. Wynika z niego, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

Na szczęście dla przedsiębiorców i nieszczęście dla tych, którzy narażeni są na zbyt hałaśliwe sąsiedztwo, droga postępowania cywilnego jest zazwyczaj długa i kosztowna.

Jednak zdarzają się wyroki nakazujące na podstawie art. 144 k.c. ograniczenie hałasu pochodzącego z działalności gospodarczej (przynajmniej tak, by nie wykraczał ponad przeciętną miarę). Sądy nie nakazują zazwyczaj w takiej sytuacji całkowitego zaniechania działalności. Jednak niekiedy ograniczenia i kary dla przedsiębiorców okazywały się na tyle uciążliwe, że sami decydowali o przeniesieniu zakładu.

Utrudnieniem może się też okazać art. 51 kodeksu wykroczeń. Przewiduje bowiem karę aresztu do dwóch miesięcy, ograniczenie wolności, grzywnę albo naganę dla tych, którzy krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłócają spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołują zgorszenie w miejscu publicznym.

Jeżeli czyn ten ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, to podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Karane są również podżeganie i pomocnictwo w wymienionym zakresie. [/ramka]