Z zasady zwierzchnictwa służbowego pracodawcy i wymogu wykonywania przez podwładnego poleceń związanych z pracą nie możemy wywodzić nakazu bezwzględnego posłuszeństwa. W szczególności nie wolno go rozumieć jako zakazu nieokazywania krytycyzmu przez pracownika, i to zarówno w stosunku do przełożonych, jak i całej firmy.
[b] Krytyczna postawa pracownika wobec wydawanych mu poleceń czy postępowania szefa jest nie tylko zachowaniem zgodnym z prawem, ale niekiedy wręcz oczekuje się jej od pracownika.[/b]
W skrajnych wypadkach bezrefleksyjne spełnianie zadań może nawet uzasadniać zwolnienie podwładnego z firmy. Dotyczy to jednak sytuacji wyjątkowych, gdy ewidentnie szef poleca pracownikowi czynność sprzeczną z prawem, mającą znamiona przestępstwa lub wykroczenia. Ale to rzadkość. Najczęściej krytycyzm podwładnego związany jest z tym, że niepochlebne opinie dotyczą merytorycznej treści wydawanych poleceń, organizacji pracy, sposobu zachowania się przełożonego wobec podległych mu osób itp.
[srodtytul]Recenzja możliwa...[/srodtytul]
Zacznijmy od tego, że pracownik ma prawo do swobodnego wyrażania opinii i własnych ocen. Gwarantuje mu to konstytucyjna wolność słowa i prawo do swobodnego wyrażania swoich poglądów. W zakładzie nie wyłącza tego ani żaden przepis, ani zasada prawa pracy. Przedmiotem ocen i opinii mogą być sprawy związane z pracą (np. jej organizacja, podział zadań i sposób ich wykonywania, zachowania różnych osób w pracy), a poddawanymi im mogą być również przełożeni pracownika.
W orzecznictwie Sądu Najwyższego jako oczywistość traktuje się to, że pracownik może otwarcie, krytycznie i we właściwej formie wypowiadać się w sprawach organizacji pracy (teza [b]wyroku z 7 września 2000 r., I PKN 11/00[/b]).
W każdym wypadku jednak pracownik powinien korzystać z tego uprawnienia we właściwej formie.
[srodtytul]...ale zgodna z przepisami[/srodtytul]
W szczególności krytyka nie może naruszać przepisów, np. o godności i innych chronionych prawem dobrach osobistych krytykowanego. Nie może prowadzić do ujawniania osobom do tego nieupoważnionym informacji pozostającej pod szczególną ochroną (np. tajemnicy przedsiębiorstwa, danych osobowych itp.). Krytykując, nie wolno też łamać dobrych obyczajów czy narażać na szwank interesów pracodawcy (np. za naruszające dobre obyczaje i ważne interesy pracodawcy sąd pracy uznał ostrą krytykę przełożonego wypowiedzianą przez pracownika w obecności kontrahentów firmy podczas prowadzonych z nimi negocjacji).
Najczęściej jednak pracownicy obawiają się krytykować szefa. Dla świętego spokoju czy w obawie o utratę posady nie recenzują jego postępowania. Niektórzy szefowie nawet wolą takich podwładnych, uznając, że bezkrytyczne wykonywanie poleceń to jedna z podstawowych cnót pracowniczych.
[srodtytul]Frustracja w sieci[/srodtytul]
[b]Bezwzględne tępienie krytycyzmu wśród załogi może pracodawcę drogo kosztować[/b]. Przekonują o tym coraz liczniejsze przykłady, w których zatrudnieni nie mogąc się swobodnie wypowiedzieć na temat różnych spraw związanych z pracą, upubliczniają prasie lub innym mediom patologie, jakie funkcjonują w ich zakładach. Opinie, które nierzadko podważają publiczny wizerunek firmy i zaufanie do niej.
[b]Internet jest pełny relacji sfrustrowanych pracowników, ukrytych pod różnymi nickami, hasłami.[/b] Korzystając z anonimowości, jakie daje im to medium, wylewają swoje żale i publicznie „dokładają” swoim szefom, a przy okazji również pracodawcom. Nie dbają przy tym o właściwą formę czy treść. Jeżeli nie mogą (np. w obawie o zemstę przełożonego) wyrazić swobodnie swoich poglądów, próbują szukać ujścia swoich frustracji na zewnątrz.
Warto o tym pamiętać, budując kulturę organizacyjną firmy, właściwe relacje i komunikację między pracownikami a przełożonymi. [b]Jeśli bowiem nawet uda się zamknąć usta pracownikom, to i tak, prędzej czy później, szefowie przeczytają o sobie niepochlebną opinię w Internecie[/b].
Szef czy pracodawca nie uciekną przed ocenami zatrudnionych. Ci, jeżeli nie będą mogli swobodnie wyrazić ich w firmie, zrobią to publicznie. A sposoby mają wręcz nieograniczone. Jeżeli dodamy do tego, że rosnącą liczbę pracowników stanowi młode pokolenie, znakomicie poruszające się w mediach elektronicznych, to najwyższy czas, aby szczególnie niechętni krytyce pracodawcy zawczasu wyciągnęli wnioski. Lepiej więc wysłuchać bezpośrednio podwładnego, niż przeczytać jego wypowiedź w portalu Nasza-Klasa.
[i]Autor jest radcą prawnym w spółce z o.o. Orłowski, Patulski, Walczak[/i]
[ramka][b]Nie ma podstaw do dyscyplinarki [/b]
Nawet jeśli pracodawca jakimś sposobem ustali autora szkalującego wpisu w Internecie, musi pamiętać, że nie każda publiczna jego krytyka będzie oceniona jako naruszenie przez podwładnego obowiązków wynikających ze stosunku pracy.
Przekonuje o tym [b]wyrok Sądu Najwyższego z 16 listopada 2006 r. (II PK 76/06)[/b]. Zgodnie z nim „nie stanowi ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych (art. 52 § 1 pkt 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7F8D883F1757993DF9CC28AC0A2E8892?id=76037]kodeksu pracy[/link]) udzielenie przez pracownika wywiadu prasowego, w którym poddał krytycznej ocenie zachowanie członka organu pracodawcy, jeżeli pracownik zachował odpowiednią formę wypowiedzi, a jego zachowaniu nie można przypisać znacznego nasilenia złej woli i świadomego działania zagrażającego interesom pracodawcy lub narażającego go na szkodę”. [/ramka]
[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/10/14/lepiej-gdy-pracownik-powie-ci-to-wprost/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]