– Najwięcej dawców przychodzi w okresach długich weekendów i świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Jeśli dni świąteczne przypadają w tygodniu, ludzie oddający krew mogą mieć jeszcze więcej wolnego – mówi dr Joanna Wojewoda z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. Podkreśla, że większy ruch wśród dawców pracownicy stacji krwiodawstwa obserwują także w piątki.
Szczególnie chętnie dzielą się wówczas krwią osoby pracujące na etatach. Dawcy mają bowiem pewne przywileje. Przysługuje im dzień wolnego na wizytę w stacji krwiodawstwa.
Zasady jego udzielania reguluje kodeks pracy oraz rozporządzenie w sprawie usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień.
Zgodnie z tymi przepisami osoba, która zamierza oddać krew w godzinach pracy, jest zobowiązana poinformować o tym szefa. Ten z kolei musi ją zwolnić. Przepisy nie mówią jednak, że zatrudniony powinien mieć przeznaczony na oddanie krwi cały dzień wolny.
Rozporządzenie precyzuje, iż czas, który będzie potrzebny na oddanie krwi, oznacza na zaświadczeniu stacja krwiodawstwa. Szef powinien wówczas zwolnić na ten czas podwładnego. Gdyby stacja krwiodawstwa wskazała na zaświadczeniu, że na oddanie krwi potrzebnych jest kilka godzin, to dana osoba ma obowiązek wrócić później do zakładu.
W praktyce jednak szefowie zwalniają pracownika na cały dzień. Istnieje prawdopodobieństwo, że po oddaniu krwi nie poczuje się nie najlepiej i tym samym nie będzie zdolny do pracy.
Oddający krew w poniedziałek, 23 grudnia, zakładając, że Wigilia jest dniem wolnym w jego firmie, może na kilka dni pożegnać się z pracą bez konieczności wypisywania urlopu. A oddający krew w piątek wydłuża sobie weekend do trzech dni.
Zwolnienie przewidziane w rozporządzeniu przysługuje z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, ale szef ma prawo zażądać od podwładnego potwierdzenia, że oddał krew. Gdyby jednak nie zechciał go zwolnić, złamałby przepisy prawa pracy. Zainteresowany mógłby się wówczas poskarżyć na bezprawną praktykę do Państwowej Inspekcji Pracy.
Hanna Skalisz, wicedyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Poznaniu, przyznaje, że oprócz pracowników krew bardzo chętnie oddaje także młodzież licealna i studenci.
– Dlatego wzmożony ruch w punktach obserwujemy jesienią i zimą. Później zaczyna się sesja na uczelniach i wakacje. Studenci i licealiści rozjeżdżają się na lato – mówi dyrektor Skalisz.
Z danych poznańskiej placówki wynika, że wzrasta liczna krwiodawców. W 2012 r. w Poznaniu odnotowano 87 tys. pobrań, a w 2013 r. już 89 tys.