Coraz częściej po decyzji wymierzającej zaległy podatek od razu następuje wszczęcie postępowania karnego skarbowego – przestrzegali eksperci z firmy doradczej Accreo na wczorajszej konferencji poświęconej m.in. odpowiedzialności członków zarządu.
Perspektywa związanych z tym konsekwencji: wpis do Krajowego Rejestru Karnego i zakaz pełnienia określonych funkcji, wielu przestrasza. Godzą się na dobrowolne poddanie odpowiedzialności, byleby nie mieć problemów.
– Z reguły kary nakładane są na członków zarządu bez względu na to, na jakim szczeblu został popełniony błąd w rozliczeniu – mówiła adwokat Joanna Affre. – Urzędy dostają też informacje z sądu rejestrowego (np. o niezłożeniu w terminie sprawozdania finansowego), a nawet z sądów cywilnych – dodała.
– Fiskus nie może jednak rozpoczynać postępowania karnego z automatu, musi przede wszystkim rozważyć kwestię winy osoby odpowiedzialnej za rozliczenie – tłumaczył Michał Roszkowski, radca prawny. – A przecież w prawie podatkowym dylematów jest mnóstwo i nie można twierdzić, że ten, kto ocenił transakcję inaczej niż kontrolerzy, chciał oszukać Skarb Państwa – wyjaśnił.
Kary można uniknąć, uiszczając zaległość i składając korektę deklaracji (nawet po zakończeniu kontroli). Po jednym z postanowień Sądu Najwyższego (sygn. I KZP 3/12) trudno jednak z czystym sumieniem polecić to rozwiązanie. SN uznał, że korekta i zapłata zaległej daniny uwalnia tylko od odpowiedzialności za złożenie nieprawdziwej lub nierzetelnej deklaracji. Nie wyłącza to kary za inne czyny, np. za nierzetelne prowadzenie ksiąg.
Jeśli urząd nic nie wie o popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia, przed karą uchroni złożenie tzw. czynnego żalu. To pismo, w którym zawiadamia się o popełnieniu czynu zabronionego.
– Urzędy często jednak próbują wmówić podatnikowi, że już wiedziały o jego przewinieniu, przykładowo wtedy, gdy wcześniej złożył deklarację – ostrzegał Michał Roszkowski.