Tylko w zeszłym roku ZUS wystawił decyzje na ponad 7,2 mld zł zaległych składek, które mają zapłacić przedsiębiorcy. Rzecz jasna z odsetkami za zwłokę. Ponad 2 mld zł udało się już ściągnąć.
Problem w tym, że podstawę do wszczynania tych postępowań stanowią zarządzenia prezesa ZUS dotyczące właściwości miejscowej oddziałów, które nigdy oficjalnie nie zostały opublikowane.
ZUS zasłania się tym, że dane na temat właściwego w naszej sprawie oddziału można znaleźć na jego stronie internetowej, przez wpisanie kodu pocztowego siedziby firmy. – Klientom udostępniamy także informator o terenowych jednostkach organizacyjnych ZUS – tłumaczy Jacek Dziekan z centrali ZUS.
To „techniczne" niedopatrzenie może spowodować, że budżet straci miliardy, bo nie będzie w stanie ściągnąć od firm należnych składek.
– Zgodnie z art. 7 konstytucji organy publiczne mogą działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa – zauważa Michał Lużyński, prawnik specjalizujący się w ubezpieczeniach społecznych. – W związku z tym, skoro dyrektor oddziału ZUS działa na podstawie zarządzeń, do treści których nikt spoza ZUS nie ma dostępu, wówczas to przedsiębiorcy i świadczeniobiorcy mogą skutecznie podważać jego prawo do ściągania tych należności.
Zdaniem konstytucjonalisty dr. Ryszarda Piotrowskiego zarządzenia prezesa ZUS powinny zostać oficjalnie opublikowane. – Jeśli do tego nie doszło, to nie mogą być stosowane –mówi dr Piotrowski. – W Polsce obowiązuje zasada jawności prawa. Prawnik potwierdza, że taka luka w prawie stanowi podstawę do odmowy zapłaty należności w każdym postępowaniu egzekucyjnym prowadzonym przez ZUS.