Od 2003 r. pracodawcy w zależności od poziomu zagrożenia wypadkami przy pracy i chorobami zawodowymi płacą zróżnicowane składki do Funduszu Wypadkowego. Z tym że firmy zatrudniające do dziewięciu osób płacą jednakowy ryczałt w wysokości połowy najwyższej stopy procentowej dla najbardziej niebezpiecznych dla zdrowia branż.
Z badań Centralnego Instytutu Ochrony Pracy wynika, że 65 proc. przedsiębiorstw płacących wysokie składki zintensyfikowało działania prewencyjne w zakresie bezpieczeństwa, by zmniejszyć należności do ZUS.
Małe firmy nie mają żadnej zachęty do tego, by inwestować w bhp. Tymczasem z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że właśnie w małych zakładach pracownicy częściej ulegają wypadkom i są narażeni na niebezpieczne czynniki. W 2010 r. inspektorzy zbadali 627 wypadków indywidualnych i zbiorowych, do których doszło w firmach zatrudniających do dziewięciu osób. W ich efekcie śmierć lub ciężkie uszkodzenia ciała poniosło 291 pracowników. Tymczasem w firmach zatrudniających 50 – 250 osób skontrolowano 450 wypadków, w których najcięższych skutków doznało 345 zatrudnionych.
133 tys. płatników ZUS ustalił na rok 2010/2011 wysokość składki na ubezpieczenie wypadkowe
W ubiegłym roku połowa ofiar śmiertelnych w budownictwie pracowała w firmach do dziewięciu osób.
– Zróżnicowanie składek dla podmiotów najmniejszych będzie zachęcać do poprawy warunków pracy i wcale nie musiałoby oznaczać wyższych składek. Na ogół małe firmy to tzw. sektor usług i handlu. Tam składka wynosiłaby ok. 1 proc. podstawy. Tylko nieliczne: lakiernie, firmy meblarskie, odlewnie, miałyby wyższe, ale wtedy mogłyby inwestować w polepszanie warunków pracy i zwiększanie bezpieczeństwa – uważa Jan Rzepecki z CIOP.
Na zróżnicowanie składek w małych firmach nie zgadza się przedstawiciel rzemiosła.
– To zły pomysł, który nie podwyższy Funduszu Wypadkowego. Wiadomo, że i tak małe firmy muszą się dostosować do norm bhp, bo do nich inspekcja też przychodzi. Poza tym to ułamek podstawy składek na ubezpieczenie społeczne, a płace w usługach i rzemiośle są na minimalnym poziomie, więc nawet większe zróżnicowanie składki i ryzyko opłacania kilku złotych więcej od pracownika nie będzie mobilizowało pracodawców do poprawiania bezpieczeństwa i eliminowania zagrożeń – uważa Jerzy Bartnik, prezes ZRP.
Jego zdaniem zniesienie ryczałtu wprowadzi tylko bałagan. Więcej dobrego przyniosłyby ulgi podatkowe dla inwestujących w bezpieczeństwo.
133 razy w 2010 roku PIP występowała o wyższą o 100 proc. składkę wypadkową
Środowisko służb bhp jest podzielone. Zdaniem Waldemara Walkiewicza problemem jest świadomość pracodawców. Uważa on, że duże firmy działają z wieloletnią perspektywą, dlatego mogą sobie pozwolić na inwestycje i czekanie na efekty. W małych nikt nie będzie inwestował, wiedząc, że w krótkim okresie firma może przestać istnieć.
Z kolei Krzysztof Krasuski, specjalista bhp, uważa, że oprócz różnych składek dla wszystkich pracodawców także pracownicy powinni być obciążani skutkami wypadków, które spowodowali, lekceważąc bhp. Taki pracownik powinien być obciążany wyższą składką wypadkową. Tak jest np. w Wielkiej Brytanii.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora t.zalewski@rp.pl
Zobacz więcej w serwisie:
»
»
»
»
»
»
»
»