Z elektrykiem, monterem, dźwiękowcem czy oświetleniowcem możemy podpisać umowy cywilne, np. zlecenia. Musimy jednak odpowiednio określić w nich charakter pracy, jaką mają wykonywać. Nie mogą oni:

- pracować pod kierownictwem szefa i słuchać jego poleceń,

- pracować w wyznaczonym czasie pracy,

- podpisywać listy obecności,

- przestrzegać regulaminu i norm pracy.

Zgodnie z art. 734 kodeksu cywilnego taki wykonawca zobowiązuje się dokonać określonej czynności dla zamawiającego. Umowa może mieć charakter nieodpłatny, ale zazwyczaj tak nie jest. Strony mogą ją wypowiedzieć w każdym czasie. Jeżeli czyni to dający zlecenie, powinien zwrócić poniesione przez drugą stronę wydatki, a w razie odpłatnego świadczenia uiścić mu odpowiednią część wynagrodzenia. Gdy to wykonawca składa wypowiedzenie bez ważnego powodu, to odpowiada za powstałą z tego tytułu szkodę. Poza tym od wynagrodzenia za realizację takiej umowy cywilnej nie odprowadzamy wszystkich składek. Obowiązkowe są składki emerytalne i rentowe, a wypadkowa jedynie wtedy, gdy praca ma być wykonywana w siedzibie lub w miejscu prowadzenia działalności przez chlebodawcę. Chorobowa ma natomiast charakter dobrowolny. Warto też wiedzieć, że umowa-zlecenie nie jest w ogóle oskładkowana, gdy zleceniobiorcą jest student do ukończenia 26 lat. Jeśli chodzi natomiast o podatek od umowy-zlecenia, to najpierw pobieramy zaliczkę w wysokości 19 proc. dochodu. Koszy te wynoszą 20 proc. uzyskanego przychodu albo więcej, gdy podatnik udowodni poniesienie wyższych wydatków; wtedy przyjmujemy je w faktycznej wysokości.

Jeśli zatrudniony ma pracować na innych zasadach niż opisane, a my damy mu jedynie zlecenie, istnieje niebezpieczeństwo, że wystąpi z powództwem o ustalenie istnienia stosunku pracy. Ma do tego prawo na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego, jeśli ma w tym interes prawny. Roszczenia o ustalenie istnienia stosunku pracy nie przedawniają się, bo nie mają charakteru majątkowego. Nie oznacza to jednak, że były zleceniobiorca wykonujący pracę charakterystyczną dla stosunku pracy może po trzech latach od wygaśnięcia umowy-zlecenia żądać ustalenia stosunku pracy i wypłacenia np. zaległych świadczeń z tytułu umowy o pracę czy dodatków za nadgodziny. Dlaczego? Po wygaśnięciu umowy-zlecenia powód nie ma już interesu prawnego – uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie 21 czerwca 2000 r. (I ACa 208/00). Przypominam, że samo nazwanie umowy zleceniem nie przeszkadza w tym, aby zakwalifikować ją jako umowę o pracę. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyrokach z 25 kwietnia 1997 r. (II UKN 67/97) i z 5 grudnia 2000 r. (I PKN 127/00).