Wśród problemów, które często rozstrzyga Krajowa Izba Odwoławcza, jest weryfikacja przez zamawiającego własnych czynności (np. wyboru oferty, jej odrzucenia czy wykluczenia zamawiającego).

Jak zwraca uwagę izba w informacji o działalności w 2011 r., decyzja raz podjęta staje się co do zasady wiążąca, także dla samego zamawiającego. Wyjątkowo może on ją zmienić – gdyby błąd zagrażał ważności umowy z wykonawcą.

Jak podkreśla Klaudia Szczytowska-Maziarz, prezes KIO, za takim poglądem przemawia nadrzędność dobra prowadzonego postępowania i jego efektywności.

– Postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego ma na celu zawarcie ważnej umowy. Jeżeli więc przedtem będą stwierdzone jakiekolwiek nieprawidłowości, które mogłyby rzutować na jej ważność, należy je naprawić – wyjaśnia.

Możliwość ta nie wynika wprost z prawa zamówień publicznych. – Brak wyraźnej podstawy prawnej do dokonania  przez zamawiającego autokorekty swojej czynności nie może jej uniemożliwiać, skoro jest ona konieczna w celu skutecznego udzielenia zamówienia – podkreśla prezes KIO.

Do kiedy zamawiający ma czas na naprawienie swojego błędu? Jak wskazała KIO w orzeczeniu z 5 stycznia 2011 r. (sygn. KIO 2727/10), może to zrobić w każdym czasie do momentu zawarcia umowy.

Naprawienie przez zamawiającego błędu może doprowadzić do zmiany wyboru oferty. Czy ten, kto sądził, że wygrał, ma jakieś roszczenia wobec zamawiającego?

Prawnicy wskazują, że należy tu stosować zasady ogólne wynikające z kodeksu cywilnego.

– Jeśli umowa zostałaby już zawarta, to oczywiście mógłby dochodzić zwrotu nakładów – mówi Mariusz Bidziński, radca prawny zajmujący się zamówieniami publicznymi. – Jeśli do podpisania nie doszło, sprawa nie jest już oczywista.

Jędrzej Klatka, radca prawny również zajmujący się tą tematyką, opowiada, że w jednej ze spraw wykonawca miał wygraną na wyciągnięcie ręki, ale nie doszło do podpisania umowy z powodu unieważnienia przetargu. Domagał się w sądzie zwrotu utraconych korzyści.

– Przegrał. Ale to nie oznacza, że nie jest możliwe wygranie takiej sprawy – mówi Klatka.