Rz: Komisja Europejska chce wprowadzić nowy podatek od transakcji finansowych (PTF). Co to oznacza dla instytucji finansowych i ich klientów?

Jakub Żak:

Zgodnie z projektem dyrektywy, którego pierwsze czytanie rozpoczęło się 3 stycznia, nowy podatek objąłby transakcje instrumentami finansowymi przeprowadzane między instytucjami finansowymi, jeżeli co najmniej jedna ze stron należy do UE. Obrót akcjami i obligacjami byłby opodatkowany według stawki 0,1 proc., a instrumentami pochodnymi 0,01 proc. Na 6 marca zaplanowano kolejne spotkanie grupy roboczej. Nowy podatek ma nie tylko zapewnić dodatkowe wpływy do budżetów poszczególnych państw, ale również zniechęcić instytucje finansowe do zawierania transakcji spekulacyjnych oraz obciążyć je kosztami kryzysu.

Projekt był od początku przez nie krytykowany. Jakie są jego główne wady?

Jednym z podstawowych minusów byłoby podwójne opodatkowanie. Oznacza to, że po dokonaniu transakcji między dwiema instytucjami finansowymi każda z nich, niezależnie od drugiej, płaciłaby podatek od wartości przeprowadzanej operacji. W efekcie ta sama transakcja byłaby opodatkowana dwa razy. Nie miałoby znaczenia, czy jej strony mają siedzibę w tym samym  czy w różnych krajach UE. Co więcej, jeśli jedna ze stron nie zapłaciłaby daniny, to druga musiałaby uiścić ją zarówno w imieniu swoim jak i kontrahenta, w podwójnej wysokości.

Poza tym założenie, iż za pobór podatku ma być solidarnie odpowiedzialna każda ze stron transakcji, może mieć poważne konsekwencje na przykład w razie upadłości jednej z nich. Można sobie wyobrazić, że gdyby takie rozwiązania obowiązywały w 2008 r., kiedy upadłość ogłosił Lehman Brothers, podatkiem niezapłaconym przez ten bank zostaliby objęci jego klienci, którzy np. zawarli z nim wcześniej umowy opcyjne. Taka konstrukcja budzi wiele wątpliwości, bo dlaczego klienci mieliby ponosić takie obciążenia.

W niektórych przypadkach nowy podatek może być jednak korzystnym rozwiązaniem. Zgodnie z projektem  na transakcje objęte PTF nie można nakładać innych podatków. W  Polsce  wyklucza to opodatkowanie podatkiem od czynności cywilnoprawnych (PCC). Stawka podatku od transakcji objętych obecnie 1 proc. PCC, np. sprzedaż akcji w obrocie prywatnym, spadłaby do poziomu 0,1 proc. Transakcje giełdowe, zwolnione obecnie z PCC, zostałyby jednak obciążone stawką 0,1 proc. PTF.

Nie wszystkie transakcje będą objęte nową daniną.

Projekt zakłada co prawda zwolnienia podmiotowe i przedmiotowe, ale jest ich zbyt mało. Wyłączone spod opodatkowania mają być  na przykład  transakcje zawierane z Europejskim Bankiem Centralnym lub Narodowym Bankiem Polskim. Uważam, że w trakcie prac nad projektem dyrektywy konieczne jest poszerzenie tego katalogu. Przypomnijmy, że jednym z celów tego projektu ma być ograniczenie spekulacji. Dlaczego więc nie wyłączono z niego transakcji o charakterze zabezpieczającym, których celem nie jest osiąganie zysków, ale zabezpieczenie  na przykład przed ryzykiem kursowym.

Bardzo ważnym postulatem jest też zwolnienie dla funduszy emerytalnych. Jeśli podatek wejdzie w życie w proponowanym kształcie, fundusze zapłacą PTF po raz pierwszy z tytułu nabycia np. obligacji niemieckich (uznawanych obecnie za najbezpieczniejsze w Europie), a po raz drugi, ponieważ obligacje te są denominowane w euro, z tytułu transakcji zabezpieczającej (np. swap) przed wahaniem kursu walut. Spadek zysków tych funduszy przełoży się natomiast na sytuację oszczędzających.

Prace nad projektami dyrektyw trwają zwykle  bardzo długo. Jak będzie w tym przypadku?

By przyjąć dyrektywę, konieczna jest zgoda wszystkich krajów UE. Projekt nie ma zdecydowanych krytyków, więc podatek zostanie zapewne wprowadzony. Nie wiemy jednak, jakie jest oficjalne stanowisko Polski.

Istnieją natomiast wątpliwości, czy nowy podatek zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2014 r., jak to przewidziano w projekcie. Poza tym proponowane w nim rozwiązania zostaną najprawdopodobniej złagodzone.