Takie stanowisko zajął [b]Sąd Najwyższy w wyroku z 10 lutego 2009 r. (II PK 212/08)[/b].

Stwierdził, że jeśli w protokole ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy nie ma adnotacji o przyczynieniu się pracownika do wypadku, nie wyklucza to powoływania się przez pracodawcę odpowiadającego na zasadzie ryzyka za szkodę na dowody mające wykazać winę podwładnego w jej wystąpieniu.

[srodtytul]Moc innych dowodów[/srodtytul]

Jeśli więc poszkodowany zechce domagać się od szefa pieniędzy za wypadek przy pracy, nie wystarczy, że będzie miał protokół powypadkowy, w którym nikt nie stwierdził, że pracownik przyczynił się swoim zachowaniem do spowodowania zdarzenia, a tym samym do powstania szkody. Mimo takiego przeoczenia przełożony może powoływać dowody świadczące o tym, że w rzeczywistości zatrudniony naruszył zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. W efekcie własnym działaniem doprowadził do nieszczęścia.

Wykazanie tego, czyli winy pracownika, zwolni pracodawcę od odpowiedzialności za wypadek. Ma więc kardynalne znaczenie dla szefa poszkodowanego.

[srodtytul]Brak należytej staranności[/srodtytul]

Sąd Najwyższy przyznał w uzasadnieniu tego wyroku, że winę poszkodowanego, jako okoliczność wyłączającą odpowiedzialność sprawcy przy zasadzie ryzyka, trudno precyzyjnie określić. Choćby dlatego że nie ma jej ustawowej definicji.

Przyjmuje się, że występuje ona wtedy, gdy osoba w swoim postępowaniu nie dołożyła staranności, jaką powinien przejawiać człowiek rozważny. Zawinione zachowanie ma miejsce wtedy, gdy delikwentowi zarzucimy niewłaściwe działanie czy zaniechanie w porównaniu z abstrakcyjnym wzorcem. Oceny staranności, jakiej można wymagać, powinno się dokonać wobec konkretnych okoliczności, w jakich działała osoba, której postępowanie poddaje się analizie.

Zatem [b]pracownik, który w określonej sytuacji zachował się niewłaściwie i w wyniku tego doprowadził do wypadku, w którym poniósł szkodę, nie dostanie świadczeń, których się domaga. To, że sporządzający protokół nie wypowiedział się o tej okoliczności w swoich zapiskach, nie zamyka pracodawcy drogi, aby udowodnić, że podwładnemu nie należą się pieniądze, gdyż był współsprawcą tego zdarzenia[/b].

[ramka][b]Przykład[/b]

Pan Józef, zatrudniony jako kierowca samochodu ciężarowego, uległ wypadkowi w pracy. Obsługiwany przez niego pojazd przewrócił się, przygniatając mu nogę. Osoby sporządzające protokół po tym wypadku nie zawarły w nim informacji o winie pana Józefa. Szef może domagać się, aby sąd, przed którym toczy się sprawa, dopuścił dowody mające wykazać, że pan Józef w rzeczywistości zawinił wypadkowi, nie odbezpieczając pokrywy samochodu. Będą nimi m.in. opinia biegłego czy przesłuchanie osób uczestniczących w sporządzaniu protokołu.[/ramka]

[i]Autor jest asystentem sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego[/i]