Tę lukę wypełnia uchwalona w zeszłym tygodniu przez Sejm nowelizacja ustawy o języku polskim. Przewiduje ona m. in., że cudzoziemiec zatrudniający się w polskiej firmie będzie mógł poprosić przyszłego pracodawcę o sporządzenie umowy o pracę, a także innych dokumentów związanych z jego zatrudnieniem (np. świadectwa pracy) w obcym języku. Nowela nie wymaga nawet, by była to jego mowa ojczysta. Wystarczy, że będzie to język, którym swobodnie włada.

Prawo do spisania takiej umowy w każdym z języków świata może się jednak okazać nie lada kłopotem dla inspektorów pracy, którzy są częstymi gośćmi w firmach zatrudniających cudzoziemców.

 

 

– Pracodawca nie będzie miał obowiązku przedstawienia inspektorowi tłumaczenia takich dokumentów. Kontrolerzy, jeśli będą mieli podejrzenie, że firma łamie umowę, będą musieli zamówić tłumaczenie u biegłego na koszt inspekcji. Obawiam się jednak, że Państwowej Inspekcji Pracy trudno przyjdzie znaleźć pieniądze w budżecie na związane z tym wydatki – zauważa Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy.

Rozwiązaniem może być skierowanie sprawy do sądu. Inspektorzy korzystają z takiej możliwości, gdy nie zdołają wyjaśnić wątpliwości powstałych podczas kontroli.

– Jeśli już sprawa trafi do sądu pracy, nie powinien on mieć żadnych kłopotów z interpretacją obco brzmiącej umowy. Wystarczy, że zamówi tłumaczenie kontraktu u biegłego i na tej podstawie będzie mógł rozstrzygać, czy zatrudnienie cudzoziemca odbywa się zgodnie z umową czy nie – mówi Arkadiusz Sobczyk, radca prawny.

Co jednak, jeśli postępowanie przed sądem nie wykaże nieprawidłowości? Wówczas PIP poniesie związane z nim koszty. Prawdopodobnie inspektorzy nie będą więc korzystali z tego uprawnienia, a firmy zatrudniające cudzoziemców na podstawie umów w obcych językach zyskają więcej spokoju w kontaktach z kontrolerami.

 

 

Nowela usuwa z przepisów lukę, jaka powstała po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 września 2005 r. (sygn. K 38/04)

. Zakwestionował on przepisy zezwalające na swobodny wybór języka umów, wprowadzone do ustawy o języku polskim po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Zdaniem TK dyskryminowały one rodzimych pracowników w stosunkach z zagranicznymi firmami działającymi na naszym rynku. Naruszały bowiem zasadę, że z obywatelami RP umowy zawiera się tylko po polsku. Dodatkowo ograniczały możliwość podpisania umowy w obcym języku wyłącznie do obywateli państw UE. W myśl wyroku straciły one moc 30 czerwca 2006 r. Od tamtej pory w przepisach była luka.

– Zmiana przepisów będzie dla nas dużym ułatwieniem podczas sprowadzania pracowników z zagranicy – tłumaczy Bartłomiej Szramuk z firmy Promopol zajmującej się pośrednictwem w zatrudnianiu cudzoziemców. – Gdy kandydatów do pracy szukamy na Ukrainie lub w Mołdawii, nie rozumieją umów po polsku, które muszą podpisać, by dostać u nas zatrudnienie.

Podczas angażowania w Polsce cudzoziemców na wysokie stanowiska często spisuje się umowy dwujęzyczne. Dzięki temu spełniony jest obowiązek zawierania umów w języku polskim, a obcokrajowiec rozumie, jakie prawa i obowiązki ma podczas pracy nad Wisłą. Jest jednak sporo zachodu z przygotowaniem takiej umowy.

Cudzoziemcy decydujący się na pracę w Polsce we własnym interesie powinni znać nasze przepisy. Jeśli firma zaproponuje im w umowie gorsze warunki od przewidzianych w polskim kodeksie pracy (dotyczące np. minimalnego wynagrodzenia), zastosowanie będą miały korzystniejsze regulacje wynikające z przepisów.