– Nie ma tygodnia bez wizyty kogoś ze skarbówki lub pisma z prośbą o dostarczenie wielu informacji w ramach kontroli krzyżowych – mówi Katarzyna Krasuska, właścicielka i prezes dużej firmy logistyczno-spedycyjnej z Warszawy. Żartuje gorzko, że musiała stworzyć specjalny dział do obsługi kontrolerów.
Żądania dotyczą jej kontrahentów, spółek zajmujących się handlem elektroniką. Zgodnie z ordynacją podatkową fiskus może się upomnieć u kontrahentów kontrolowanych podatników o wszystkie dokumenty objęte cudzą kontrolą, czyli podjąć czynności sprawdzające.
Firma pani Katarzyny w ciągu ostatnich 15 miesięcy odpowiadała nie tylko na pytania organów skarbowych, ale także policji, CBŚ, a nawet CBA.
Sto stron do wysłania
– Były tygodnie, że miałam do obsłużenia sześć, siedem wezwań. Pytania dotyczyły różnego czasu i różnych firm. Inspektorzy żądają dokumentacji magazynowej, co wymaga przejrzenia segregatorów albo systemu magazynowego. To dosyć pracochłonne – mówi Katarzyna Krasuska.
Fiskus nie dość, że chce mieć odpowiedzi „na już", to jeszcze domaga się kserokopii faktur, deklaracji VAT, rachunków, rejestrów magazynowych i celnych itp.
– Z tym związana jest konkretna praca. Z tego powodu muszę przynajmniej dwie osoby odsunąć od normalnych obowiązków magazynowo-logistycznych i skierować do obsługi wezwań. To oczywiście oznacza również więcej pracy dla księgowej – mówi prezes firmy.
Urzędy skarbowe wykryły w 2012 r. fikcyjne faktury na 15,2 mld zł
Aby zapewnić dotychczasowy poziom obsługi swoich kontrahentów, a jednocześnie odpowiadać na wezwania organów, zmuszona była zatrudnić dodatkowego pracownika. Zaczęła też występować do inspektorów prowadzących postępowania o prolongatę terminów nadsyłania odpowiedzi.
– Usłyszałam, że urząd mi współczuje, ale ma swoje procedury. Tyle że ja mam prowadzić biznes, a nie być jednym z darmowych departamentów organów skarbowych. Te ciągłe wezwania dezorganizują pracę mojej firmy – irytuje się bizneswoman.
Odpowiedź na liczne pytania i kserowanie załączników to także koszty: papieru, tuszu, tonerów, korespondencji, dowozu dokumentacji do urzędu skarbowego. Ostatnio jej firma na wezwanie jednego z urzędów skarbowych wysłała 100 stron dokumentów.
– Nie była to wcale największa przesyłka – zaznacza Katarzyna Krasuska. Wylicza, że obsłużyła już kontrole i wezwania z Krakowa, Bydgoszczy, Torunia, Iławy oraz wielokrotnie z Warszawy. Jej firma zajmuje się transportem drogowym, morskim i lotniczym. Ma oddziały w kilku miastach i klientów w całej Polsce. Część jej pracowników w celu złożenia zeznań musiała osobiście się stawić w siedzibach organów prowadzących postępowania.
Katarzynę Krasuską irytuje szczególnie to, że policja, urzędy skarbowe i urzędy kontroli skarbowej, a nawet różne komórki jednego urzędu pytają o te same fakty.
– Mam wrażenie, że to nie tylko kwestia udzielania informacji, ale także sprawdzenia, czy identycznej odpowiedzi udzieliliśmy innej instytucji – mówi Krasuska.
Jolanta Trześniewska, radca prawny obsługujący firmę Krasuskiej, nie kwestionuje obowiązku wspomagania działań urzędów kontrolujących. Zastanawia się jednak, czy takie obciążenie firmy, bez jakiejkolwiek rekompensaty za poniesione koszty, nie ma charakteru nękania.
Nękani przez wezwania
– Nie można przez ciągłe wyjaśnianie tak zwanych afer gospodarczych nadmiernie utrudniać prowadzenia działalności innym podmiotom chcącym uczciwie pracować, zarabiać i zatrudniać – uważa Jolanta Trześniewska.
Maria Pierzchała-Bandolet, naczelnik II Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie, o kontrolach i czynnościach sprawdzających w tej konkretnej firmie nie może się wypowiadać.
– To pytania dotyczące indywidualnej sprawy i obowiązuje mnie tajemnica skarbowa – mówi Maria Pierzchała-Bandolet. Dodaje, że jej urząd jest właściwy miejscowo dla wielu centrali firm. Ponadto oprócz własnych kontroli wykonuje zadania na zlecenie urzędów skarbowych z innych miast. Z pytaniami do urzędu zwracają się także przedstawiciele innych organów. Z tego może wynikać tak duża liczba wezwań.
– Rzeczywiście, obserwujemy nasilenie kontroli krzyżowych. Dzieje się tak zawsze, gdy maleją wpływy podatkowe do budżetu państwa. Dla firm logistycznych, które mają wielu kontrahentów, mogą być one bardzo uciążliwe – przyznaje Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej.
Kontrole podatkowe podlegają pewnym ograniczeniom wynikającym z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej np. co do czasu ich trwania w trakcie roku kalendarzowego. Ponadto z zasady w firmie nie mogą być prowadzone dwie kontrole jednocześnie. Czynności sprawdzające na postawie art. 274 ordynacji podatkowej dają jednak możliwość omijania tych ograniczeń, np. co do długości kontroli czy jednoczesnego przeprowadzania kilku.
Bez ograniczeń
Celem kontroli krzyżowych jest sprawdzenie, czy transakcje zawierane między przedsiębiorcą i jego klientami są rzetelnie udokumentowane. A dokładnie, czy to, co przedkłada kontrolowany podatnik, znajduje odzwierciedlenie w dokumentach kontrahenta. Jest to powszechna forma weryfikacji rzetelności podatników. Dobrze przeprowadzona przynosi też efekty. W ubiegłym roku urzędy skarbowe wykryły fikcyjne faktury na 15,2 mld zł łącznie.
– Problem w tym, że te kontrole nie są robione systematycznie i problemowo. Mogą dotyczyć okresu, faktury czy zakresu. Może się więc zdarzyć, że do firmy, która ma bardzo dużo klientów, często pukają kontrolerzy. W efekcie staje się ona ofiarą walki między urzędem skarbowym a nieuczciwymi podatnikami – przyznaje Przemysław Ruchlicki, ekspert prawnogospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej.
Przepisy nie normują, ile czynności sprawdzających wobec jednej firmy może wszcząć urząd skarbowy. Maria Pierzchała-Bandolet przyznaje, że do jednego podmiotu może być skierowanych wiele wezwań.
Ewa Rodziewicz, członek Krajowej Izby Doradców Podatkowych, zwraca uwagę, że wątpliwości budzą podstawy prawne sporządzania dla organów podatkowych kopii dokumentacji. Zgodnie z art. 286 ordynacji podatkowej organy kontrolujące są uprawnione do żądania udostępniania akt, ksiąg i wszelkiego rodzaju dokumentów, a także do sporządzania z nich odpisów, kopii, wyciągów, notatek, wydruków i udokumentowanego pobierania danych w formie elektronicznej.
– To oznacza, że przedsiębiorca jest zobowiązany udostępnić dokumentację podatkową, jednak nie musi samodzielnie i na własny koszt sporządzać kopii tej dokumentacji dla organów kontrolujących – mówi Ewa Rodziewicz.