Obrót metalowymi surowcami wtórnymi to całkiem poważny biznes. Znaczna część produkcji metali nieżelaznych oparta jest na odzysku (aluminium aż 30 proc.).

Niestety, tę branżę od dawna nękają oszuści, którzy uczestniczą w handlu złomem i szybko likwidują swoje firmy, nie rozliczając z fiskusem z VAT. Dwa lata temu został wprowadzony dla skupu złomu mechanizm tzw. odwróconego obciążenia, w którym ten podatek nalicza nabywca, a nie sprzedawca. Okazało się jednak, że ten mechanizm nie zawsze działa.

Gdy wgłębić się np. w technologię odzysku aluminium, okazuje się, że złom złomowi nierówny.

– Ze sprasowanych puszek po napojach odzyskuje się  kilka procent więcej metalu  niż z nienaruszonych – tłumaczy Grzegorz Stulgis z firmy Alumetal Kęty. W praktyce, przy rynkowej cenie ponad 6 tys. zł za tonę aluminium, owe kilka procent przekłada się na całkiem spore kwoty dla przetwórców. Stąd o wiele większy popyt na podobne surowce wtórne sprasowane. Niestety, zgniecione puszki są w klasyfikacji PKWiU zaszeregowane zupełnie inaczej (według kodu 38.32.25.0)  niż nienaruszone (kod 38.11.58.0). A tylko do tych ostatnich ustawa o VAT pozwala zastosować mechanizm chroniący uczciwych przedsiębiorców i interesy państwowej kasy.

Najłatwiej złapać uczciwego

Jeszcze większym problemem dla wielu firm złomiarskich jest sposób kontrolowania obrotu przez władze skarbowe. Firmy zrzeszone w Izbie Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu przyznają, że nader często słyszą zarzut „niedołożenia należytej staranności" w doborze kontrahenta i dostają decyzje nakładające na nie podatek. Dlaczego? Okazuje się, że firmy, które dostarczają im złom, są jedynie  słupami. Urzędy kontroli skarbowej dowodzą, że w rzeczywistości faktury dokumentujące dostawę złomu są preparowane przez oszustów i nie potwierdzają faktycznych dostaw towarów.  Owszem, bywa to prawdą, ale dlaczego konsekwencje mają ponosić firmy, które w dobrej wierze kupowały złom od oficjalnie działających dostawców?

– Podejście organów podatkowych do kwestii „należytej staranności" sugeruje, że firmy z naszej branży powinny wręcz  zatrudniać detektywów do sprawdzania uczciwości swojego kontrahenta – twierdzi Grzegorz Stulgis.

Prawnicy zwracają uwagę, że problem podobnych oszustw w sferze VAT istnieje w Europie od dawna. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wypracował nawet linię orzecznictwa  wskazującą, co należy uważać za należytą staranność.  Jednym z najnowszych tego przykładów jest wyrok z 21 czerwca 2012 r. w sprawach Mahageben i David (C-80/11 oraz C-142/11). Trybunał  Sprawiedliwości UE uznał, że organy podatkowe nie mają prawa w sposób generalny przerzucać na podatnika obowiązku badania uczciwości kontrahenta. Podobne poglądy wyraził Naczelny Sąd Administracyjny w wyrokach z czerwca 2012 r. (I FSK 1200/11 i I FSA 1201/11).

Unijne standardy się nie przyjęły

Tej linii orzeczniczej fiskus zdaje się jednak nie dostrzegać. Na takie jego praktyki IGMNiR złożyła w październiku 2011 r. skargę do Komisji Europejskiej.

– Oczekiwania organów podatkowych i sądów idą zbyt daleko i nakładają na podatnika niejasne, dodatkowe obowiązki, nie dając mu jednocześnie narzędzi do  ich  wypełniania – uzasadnia  skargę Kazimierz Poznański, prezes Izby. Dodaje, że  większości firm z branży, a są to na ogół małe przedsiębiorstwa, nie stać na fachową obsługę prawną, pozwalającą walczyć z fiskusem. – W podobnej sytuacji, jak nasi członkowie, może znaleźć się każdy podatnik w Polsce, ponieważ dzisiaj problem oszustw dotyczy złomu i metali, a jutro być może także innych towarów – zauważa Poznański.

Opinia:

Andrzej Ladziński, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii GWW Tax

Wprawdzie podatnicy działający w tzw. branżach wrażliwych powinni być nadzwyczaj ostrożni przy doborze kontrahentów, ale nie ma podstawy prawnej do nakładania na nich takiego ciężaru. Traktowanie tej części przedsiębiorców inaczej niż pozostałych podatników zakrawa wręcz na dyskryminację. Co więcej, w wyniku takiego podejścia ciężar dowodu zostaje przerzucony z organu podatkowego na samego podatnika – a to już jest obejście przepisów ordynacji podatkowej dotyczących ciężaru dowodu. Aby dochować szczególnej staranności, podatnik musi wszak przeprowadzić „dochodzenie" i zebrać dowody – jakkolwiek dziwnie to brzmi – swojej uczciwości. Powinno się domniemywać dobrą wiarę każdego przedsiębiorcy i to, że dochował on staranności.