Najprostszy przykład. Kiedy przed kilku laty zmieniał się art. 153 kodeksu pracy dotyczący urlopów dla debiutujących pracowników, przełożeni zachodzili w głowę, jak go rozszyfrować i czy ustawodawca nie nagromadził w nim za dużo przecinków.
Ten, kto podejmuje pierwsze w życiu zatrudnienie, w roku kalendarzowym, w którym to nastąpiło, uzyskuje prawo do urlopu z upływem każdego miesiąca pracy w wymiarze 1/12 wymiaru urlopu przysługującego mu po przepracowaniu roku.
Jak rozumieć sformułowanie „wymiaru urlopu przysługującego po przepracowaniu roku” i jak go obliczyć? Jest to 20 dni, bo zgodnie z art. 154 k.p. tyle ma ten, kto staż pracy ma krótszy niż dziesięć lat. Taka osoba może na wypoczynek iść po każdym przepracowanym miesiącu, bo pierwszy urlop w karierze zawodowej należy się z dołu.
O co chodzi natomiast z inną częścią tej definicji „w roku kalendarzowym, w którym to nastąpiło”? Tu liczy się rok, kiedy pracownik debiutuje. I takie zasady udzielania mu urlopu obowiązują właśnie do końca tego pierwszego roku kalendarzowego jego zatrudnienia. Gdy pracownik został pierwszy raz w karierze zaangażowany 3 stycznia 2011, do końca grudnia w podobny sposób należy mu ustalać wolne. Od 1 stycznia 2012 obejmą go już zasady dla zaawansowanych pracowników i cały przysługujący urlop roczny może wziąć od razu tego dnia.
Problemy mają też szefowie wtedy, gdy przepisy nie regulują określonego zagadnienia precyzyjnie. Od czego jednak są wykładnie, interpretacje, urzędy i sądy?
Życie nie znosi próżni, a pracodawcy – że pracownicy mają za dużo swobody. A tak ocenili dodany również przed kilku laty do kodeksu urlop na żądanie (art. 167
2
k.p.), czyli możliwość wzięcia nagłego wolnego na nieprzewidziane sytuacje, gdy np. trzeba pozostać w domu z powodu choroby domownika, pękniętej rury w łazience czy zbyt intensywnego wieczoru. Taka zresztą była idea tego urlopu, który był rekompensatą za pierwszy niepłatny dzień zwolnienia lekarskiego (art. 92 § 1
1
k.p. teraz uchylony, a obowiązujący jedynie przez cały 2003 r.). Stąd często nazywany jest urlopem kacowym.
To żądanie pracownik zgłasza najpóźniej w dniu rozpoczęcia wolnego. Szybkiego wyjaśnienia i dokładnego określenia wymagało, kiedy ma to przypadać. Niektórzy komentatorzy uważali, że jeżeli zakład funkcjonował na dwie zmiany, np. do 22, to podwładny mógł powiadomić szefa o swoim żądaniu nawet kwadrans przed tym terminem.
Sytuacja zmieniła się po wyroku Sądu Najwyższego z 15 listopada 2006 (I PK 128/06). Co prawda przyznał on, że o decyzji pracownik może poinformować najpóźniej w dniu rozpoczęcia tego urlopu, ale musi to zrobić przed startem swojej dniówki roboczej.
Przed kilku laty niepotrzebny był nawet pisemny wniosek, wystarczył telefon, SMS czy wiadomość e-mailowa do firmy o tym, że pracownik chce mieć np. jeden dzień wolny. Resort uważał, że ważne było, aby pracodawca został o nim skutecznie powiadomiony.
Po latach to nagłe wolne straciło walor nieprzewidywalności, a kolejny raz pomógł w tym SN, który uznał, że pracownik nie może dopóty rozpocząć urlopu na żądanie, dopóki pracodawca nie wyrazi na to zgody, czyli mu go nie udzieli (wyrok z 16 września 2008, II PK 26/08) - czytaj więcej w artykule "Urlopu można zażądać nagle, ale wziąć trzeba za zgodą szefa".
Teraz firmy w regulaminach pracy precyzyjnie określają, że uprzedzenie o urlopie ma być na piśmie i co najmniej na dzień przed jego rozpoczęciem.
Jak zatem poruszać się w tym gąszczu niejasnych przepisów? Zdrowy rozsądek, umiar i próba zrozumienia regulacji bez krzywdzenia stron z pewnością ułatwi sprawę. A gdy to nie wystarczy, można sięgnąć do wyroków sądowych, interpretacji, stanowisk czy opinii urzędów. Wskazana tu jest jednak ostrożność, bo niekiedy prosty, zdawałoby się, przepis zagmatwa niezrozumiały pogląd urzędnika, sądowe uzasadnienie, a jeszcze gorzej fałszywe obliczenia matematyczne. Nie dość, że przepis nieprecyzyjny, to i jego tłumaczenie nieprawidłowe.
Aby nieco ułatwić szefom orientację w tych zagadnieniach dotyczących urlopów wypoczynkowych, w tabeli przedstawiamy, jak w minionych latach wyjaśniały je resort pracy i Główny Inspektorat Pracy. Zdarzało się jednak, że pierwsza interpretacja różniła się od kolejnej. To dowodzi, że nawet urzędnicy mają kłopoty z właściwym odczytaniem, o co chodziło ustawodawcy.
Zobacz:
Najciekawsze interpretacje dotyczące urlopów wypoczynkowych
Czytaj też:
Zobacz więcej w serwisie:
»
»
»
»
»
»