Jeszcze nie tak dawno firmy masowo proponowały takie umowy wszystkim menedżerom i kierownikom, a nawet szeregowym pracownikom. Teraz mogą się one stać kulą u nogi przedsiębiorców i wybawieniem dla osób, którym grozi utrata zatrudnienia.
Zgodnie z prawem umowy o zakazie konkurencji po ustaniu zatrudnienia mają chronić firmę przed wyciekiem cennych informacji. W praktyce były one wykorzystywane do powstrzymywania wartościowych pracowników od przechodzenia do konkurencji.
Ci, którym firma proponowała taką umowę, nie bardzo mogli odmówić jej podpisania. Często zależało od tego objęcie posady. W wypadku osób zatrudnionych już w firmie od kilku lat opór przed zawarciem takiego kontraktu mógł się skończyć nawet zwolnieniem dyscyplinarnym.
Dla osób wyspecjalizowanych w konkretnej branży zakaz podejmowania zatrudnienia w konkurencyjnej firmie oznaczał konieczność odczekania kilku (kilkunastu) miesięcy przed podpisaniem kolejnej umowy o pracę lub zapłatę wysokiej kary za wcześniejsze przejście do rywala.
– Wiele firm traktowało odszkodowanie z takiej umowy jako dodatkową odprawę dla menedżerów – tłumaczy Bartosz Kaczmarski, radca prawny z kancelarii Brudkowski i Wspólnicy. – Problemy zaczynają się teraz, kiedy przedsiębiorcy ograniczają wydatki i chcieliby zrezygnować z tych odszkodowań.
[srodtytul]Klauzula musi być[/srodtytul]
Nikt się nie spodziewał, że po nadejściu kryzysu umowy te mogą się stać niechcianym obciążeniem. Wiele bowiem nie przewiduje możliwości odstąpienia lub wypowiedzenia przez firmę. Ostatnio przekonało się o tym kilka największych spółek działających na
rynkach finansowych. W jednym wypadku firma musiała wypłacić zwalnianym menedżerom łącznie 2 mln zł z tytułu odszkodowania za niepodejmowanie konkurencyjnej działalności.
[srodtytul]Spore odszkodowania[/srodtytul]
Zgodnie z art. 101[sup]2[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9C03ACB20431C9C077FE67D416EFAD84?id=76037]kodeksu pracy[/link] firma i pracownik mający dostęp do szczególnie ważnych informacji, których ujawnienie mogłoby narazić ją na szkodę, mogą zawrzeć umowę o zakazie konkurencji po ustaniu zatrudnienia. Strony ustalają w tym kontrakcie, ile będzie trwał zakaz konkurencji oraz jakie odszkodowanie otrzyma zainteresowany za ten czas.
Zgodnie z art. 101[sup]2[/sup] § 3 k.p. [b]nie może być ono mniejsze niż jedna czwarta dotychczasowego wynagrodzenia danej osoby[/b]. Decyzja o tym, który z zatrudnionych ma dostęp do cennych informacji i powinien zostać objęty zakazem konkurencji, należy wyłącznie do pracodawcy. On też decyduje, kiedy może zwolnić pracownika z tej umowy (jeżeli zawiera ona taki zapis).
Firma, która bez klauzuli wypowie pracownikowi zakaz konkurencji, zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego uwolni go od wszelkich ograniczeń. Będzie on mógł wówczas podjąć zatrudnienie, gdzie mu się spodoba. Firma i tak będzie musiała wypłacić mu odszkodowanie za cały okres przewidziany w umowie.
– Przedsiębiorcy próbują teraz zmieniać zawarte wcześniej umowy, tak by przewidywały możliwość wcześniejszego rozwiązania czy odstąpienia. [b]Jeśli zainteresowany nie zgodzi się na aneks, to firma nie uwolni się od umowy i konieczności wypłaty odszkodowania w razie jego zwolnienia[/b] – dodaje Kaczmarski.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[b][mail=m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/mail][/b]
[ramka][b]Daniel Książek, radca prawny z kancelarii Książek i Wspólnicy[/b]
Pracodawcy powinni mieć większą swobodę wycofywania się z umów o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy, nawet jeśli nie zawierają one klauzuli o możliwości odstąpienia lub wypowiedzenia. Zwłaszcza wówczas, gdy zdaniem firmy odpadną przyczyny uzasadniające taki zakaz. Ponadto nie brano dotychczas pod uwagę sytuacji, w których np. ze względu na gorszy stan finansów pracodawcy nagle nie może udźwignąć on wydatków związanych z tymi umowami. Okazuje się bowiem, że w czasie kryzysu, zamiast chronić przedsiębiorców, stanowią one parasol ochronny dla pracowników. Nierzadko przewidują bowiem wypłatę danej osobie pełnego wynagrodzenia przez rok, a nawet dłużej.[/ramka]