[b]– Pracodawca zatrudniający co najmniej 20 pracowników i niemający układu zbiorowego pracy musi wskazać w regulaminie pracy przyjęty u niego sposób potwierdzania przez zatrudnionych przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania absencji.

Czy wystarczy do tego lista obecności? Czy należy przyjąć w regulaminie, że po podpisaniu listy pracownik jest gotowy do wykonywania pracy? A czy zatrudnieni w zadaniowym systemie czasu pracy też muszą podpisywać tę listę?[/b] – pyta czytelnik.

Regulamin pracy u pracodawcy zatrudniającego więcej niż 20 pracowników powinien zawierać przyjęty u niego sposób potwierdzania przez załogę przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania w niej nieobecności. Tak nakazuje art. 104[sup]1[/sup] § 1 pkt 9[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521] kodeksu pracy[/link].

Obecnie najbardziej powszechną metodą potwierdzania przybycia i bycia w firmie jest lista obecności. W niej w każdym dniu pracy, bezpośrednio po dotarciu do niej, pracownicy składają swój podpis, potwierdzając frekwencję. Mimo że od kilku lat elektroniczne systemy kontrolujące pracowników wypierają papierowe listy, te tradycyjne formy są nadal w powszechnym użyciu.

[srodtytul]Podpis nie wystarczy[/srodtytul]

[b]Lista obecności ma charakter jedynie dowodowy. Potwierdza przybycie pracownika do firmy, ale nie jest to zgłoszenie gotowości do wykonywanej pracy.[/b]

Aby podwładny był gotowy do realizacji zadań, prawo pracy wymaga, aby był sprawny pod względem psychicznym i fizycznym. Może przecież zdarzyć się tak, że zatrudniony zniknie z firmy po podpisaniu listy albo podpisze ją, będąc pod wpływem alkoholu.

[b]Błędem zatem jest przyjęcie w regulaminach pracy postanowienia, zgodnie z którym jedynym warunkiem zgłoszenia gotowości do wykonywanej pracy jest złożenie podpisu na liście obecności[/b]. Ten tylko dokumentuje obecność, a stan gotowości do pracy oceniać powinien bezpośredni przełożony pracownika.

[srodtytul]Ewidencja i tak potrzebna[/srodtytul]

Niektórzy pracodawcy wymagają, aby pracownicy wpisywali godzinę przyjścia i wyjścia z zakładu. Nie można uznać takich praktyk za nieprawidłowe. Należy jednak pamiętać, że [b]wpisywanie na liście obecności godzin przybycia i opuszczenia firmy nie zastępuje obowiązku prowadzenia imiennej dla każdego pracownika karty ewidencji czasu pracy[/b].

W niej wpisuje się liczbę godzin przepracowanych, usprawiedliwionej i nieusprawiedliwionej nieobecności w pracy oraz wszystkich innych zdarzeń wymaganych przez § 8 pkt 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=CA475B125178829E9781B1175A4DB1F9?id=73963]rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 28 maja 1996 r. w sprawie zakresu prowadzenia przez pracodawców dokumentacji w sprawach związanych ze stosunkiem pracy oraz sposobu prowadzenia akt osobowych pracownika (DzU nr 62, poz. 286 ze zm.)[/link].

[srodtytul]Według zajęć[/srodtytul]

Zatrudnienie w zadaniowym systemie czasu pracy umożliwia art. 140 k.p., gdy uzasadnia to rodzaj wykonywanej pracy, organizacja albo jej miejsce. Weryfikacja czasu pracy zatrudnionych w tym systemie nie może odbywać się w tradycyjny sposób polegający na prostym liczeniu godzin. Dlatego że pracownik nie musi być fizycznie w siedzibie pracodawcy.

Jego czas pracy określany jest bowiem wymiarem zadań, a nie liczbą godzin do przepracowania. Takim osobom zgodnie z art. 149 § 2 k.p. nie ewidencjonuje się godzin aktywności. Nie ma również potrzeby sporządzać dla nich list obecności.

Jeżeli wykonują obowiązki poza siedzibą pracodawcy, weryfikacja ich czasu pracy odbywa się po przyjęciu przez pracodawcę zrealizowanych zadań, w określonym miejscu i czasie. Nie ma zatem przeszkód, aby regulamin pracy przewidujący codzienne podpisywanie listy obecności przez pracowników stacjonarnych określał, że nie dotyczy to osób objętych zadaniowym systemem.

[i]Autor prowadzi kancelarię prawa pracy [/i]