Tak stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z 7 grudnia 2006 r. (sygn. I PK 169/06)
Jan G. pracował w spółce akcyjnej od 1998 r., a jednocześnie był prezesem jej zarządu. Pod koniec 1999 r. podjął decyzję o zawieszeniu przez nią działalności gospodarczej ze względu na złą sytuację ekonomiczną firmy, brak zleceń i związany z tym całkowity brak wpływów. W okresie zawieszenia Jan G. był jedynym pracownikiem spółki. Nie przebywał w pracy ani jej nie świadczył, tylko prowadził negocjacje z kontrahentami w imieniu innej spółki. Jako że w listopadzie 1999 r. po raz ostatni otrzymał pensję, domagał się ponad 16 tys. zł wynagrodzenia wraz z ustawowymi odsetkami za ponad pół roku pracy, gdy firma nie prowadziła działalności, a także przeszło 4,5 tys. zł wraz z odsetkami - jako ekwiwalentu za niewykorzystany w tamtym okresie urlop wypoczynkowy.
Firma odmówiła wypłaty tych pieniędzy. Argumentowała, że chociaż pozostawał on w stosunku pracy, nie przysługiwało mu prawo do wynagrodzenia za ten czas, kiedy firma nie prowadziła żadnej działalności. Sąd rejonowy, do którego trafiła ta sprawa, uznał roszczenia Jana G. za nieuzasadnione. Oparł się przy tym na art. 80 kodeksu pracy, zgodnie z którym wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną, a tej Jan G. w czasie zawieszenia działalności spółki nie świadczył. Nie pozostawał też w gotowości do pracy, o której mowa w art. 81 § 1 k.p. Sąd zauważył, że Jan G. w tym czasie był zatrudniony na stanowisku prezesa zarządu innej spółki i to w jej imieniu prowadził negocjacje oraz zawierał umowy. Przyznał mu jednak ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy.
Z kolei sąd okręgowy uznał, że poza ekwiwalentem za urlop Janowi G. przysługuje jednak wynagrodzenie za pozostawanie bez pracy z przyczyn pozostających po stronie pracodawcy. Stwierdził, że z jego akt osobowych wynika, iż z firmą łączyły go dwie równoległe umowy: o pełnieniu funkcji prezesa zarządu na czas trwania kadencji zarządu oraz umowa o pracę na stanowisku dyrektora zawarta na dwa lata. Jan G. dochodził wynagrodzenia z tytułu umowy o pracę na stanowisku dyrektora, jako pracownik nie mógł więc ponosić odpowiedzialności za to, że pracodawca nie zapewnił mu pracy, którą mógłby wykonywać wykonywać w czasie zawieszenia działalności spółki. Powołując się na definicje: pracy z art. 22 § 1 k.p. oraz przestoju z art. 81 § 2 k.p., sąd okręgowy stwierdził, że Jan G. nie mógł świadczyć pracy z przyczyn od niego niezależnych, w związku z czym przysługiwało mu wynagrodzenie za pracę.
Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu sprawy na posiedzeniu niejawnym wydał wyrok, w którym stwierdził, że Jan G. był zarówno jedynym pracownikiem spółki, jak i prezesem jej jednoosobowego zarządu. Kiedy podjął decyzję o zawieszeniu jej działalności, nie miał prawa do wynagrodzenia za pracę, której nie wykonywał w tym okresie (art. 80 zd. pierwsze k.p.). Nie miał także prawa do wynagrodzenia za czas gotowości do pracy, ponieważ - jak ustaliły sądy obu instancji - nie wykazywał takiej gotowości (art. 81 § 1 k.p.). Nie dostanie również zapłaty za czas przestoju, który wymaga pozostawania w stanie gotowości do świadczenia pracy (art. 81 § 2 - 4 k.p.), co było wykluczone w okresie zawieszenia działalności pracodawcy i związanej z tym niemożności świadczenia pracy przez takiego pracownika.