Jedynym ograniczeniem byłoby prawo pracownika do 11-godzinnego odpoczynku w ciągu doby i 35 godzin wolnego w ciągu tygodnia. W tej chwili zasadą jest ośmiogodzinny dzień pracy, 40-godzinna norma tygodniowa i maksymalnie osiem nadgodzin.
Po zmianach zatrudniony mógłby spędzać w pracy nawet 13 godzin dziennie. Jest to tzw. klauzula opt-out, która pozwala znieść obowiązujące ograniczenia, jednak tylko wobec pracownika, który się na to zgodzi. Jeśli odmówi, firma nie zwolni go z tego powodu.
Rząd proponuje także, by można było ją stosować wyłącznie do zatrudnionych na czas nieokreślony.
Obecnie tylko lekarze mogą się zgodzić na dłuższą pracę.
– Trudno powiedzieć, czy dla innych pracowników będzie to korzystne rozwiązanie – zauważa Czesław Miś, nowosądecki pediatra, który jako pierwszy wywalczył przed sądem prawo lekarzy do wolnego po dyżurach. – My wykorzystaliśmy nowe możliwości do walki o podwyżki wynagrodzeń.
W tym samym czasie, gdy w Polsce projektuje się wydłużenie dniówki, w Parlamencie Europejskim trwają prace nad nowelizacją dyrektywy o czasie pracy.
Przedsiębiorcy zabiegają o jak najszybsze wprowadzenie projektowanych rozwiązań do polskich przepisów. Parlament Europejski musi jednak wcześniej przyjąć zmiany w dyrektywie, co może nastąpić w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Dopiero wtedy będzie bowiem znana ostateczna wersja regulacji, na której mają bazować polskie rozwiązania. Co ważne, nowelizacja dyrektywy ma poparcie większości państw europejskich, także Polski. Pracodawcy liczą więc na to, że szybko wejdzie w życie. Dlatego chcą rozpoczęcia prac nad nowelizacją polskich przepisów już teraz, by były gotowe wraz z europejskimi.
Spotkanie zespołu Komisji Trójstronnej ds. prawa pracy i układów zbiorowych, który zajmuje się nowymi rozwiązaniami, zaplanowano na 6 października, wtedy też przedstawiciele ministerstwa przedstawią zapewne związkowcom i pracodawcom wstępny projekt zmian w kodeksie pracy.
– Na ostatnim posiedzeniu zespołu prawa pracy przy Komisji Trójstronnej rząd przedstawił nam informację o pracach, jakie toczą się na forum Parlamentu Europejskiego, i planowanej możliwości wydłużenia czasu pracy – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ, członek zespołu prawa pracy przy KT. – Jesteśmy jednak przeciwni takim rozwiązaniom, gdyż wpłynie to negatywnie na tworzenie nowych miejsc pracy i spowoduje ogromne przemęczenie fizyczne pracowników.
Mniej bojowo do nowych rozwiązań nastawiona jest NSZZ „Solidarność”. Zgoda związkowców zależy jednak od tego, na jakich warunkach będzie się odbywać wydłużona praca.
– W tej chwili nie wiemy, jaka będzie konkretna propozycja rządu dotycząca zmian w polskich przepisach. Tymczasem diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach – mówi Janusz Łaznowski z NSZZ „Solidarność”, członek zespołu prawa pracy przy KT.
Chcielibyśmy, by możliwość wydłużenia czasu pracy mieli wszyscy zatrudnieni, a nie, jak jest teraz, tylko lekarze. Byłoby to jednak uzależnione od zgody pracownika. Szczegółowe zasady wykonywania pracy w wydłużonym czasie firmy powinny móc uzgodnić nie tylko ze związkami. Tam, gdzie ich nie ma, pracodawca zawierałby porozumienie z radą pracowników, która musi być teraz w każdej firmie.
Dawałoby to dodatkową kontrolę nad wykorzystywaniem klauzuli opt-out przez pracodawców. Za dłuższą pracę zatrudnieni otrzymają dodatkowe wynagrodzenie jak za nadgodziny. Liczymy, że na najbliższym spotkaniu z rządem zakończymy omawianie rozwiązań, które mają się znaleźć w przepisach unijnych, i poznamy już pierwsze propozycje zmian polskich przepisów.